Polska i Węgry uzgodniły ze stojącymi na czele Unii Niemcami sposób, w jaki ma być powiązana wypłata funduszy Brukseli z praworządnością. Teraz muszą się na to zgodzić pozostałe kraje UE.
- Ja nie nazwałbym tego kompromisem. Jeżeli to jest taki poziom, że rozporządzenie zostaje tak jak było przedstawione, w niejasnym tekście, w sposób niezgodny z traktatami narzucane państwom członkowskim. Mają temu towarzyszyć tylko jakieś dodatkowe, poza tekstem, deklaracje to ja nie nazwałbym tego kompromisem. To raczej wizerunkowy kwiatek do kożucha żeby Polska i Węgry miały co przedstawić wewnętrznie, że powalczyły i coś tam dostały - ocenił w rozmowie z Radiem Plus Krzysztof Bosak.
- Realny kompromis to byłaby zmiana tekstu rozporządzenia i ograniczenie możliwości wstrzymywania funduszy wyłącznie do przypadków defraudacji środków europejskich. To byłby kompromis, bo to byłoby to na czym zależało polskiemu rządowi. Polityczne deklaracje mają to do siebie, że składają je politycy. Dziś są tacy politycy z państw członkowskich, a w przyszłości będą inni i będą mogli stosować to tak jak chcą, tekst zostaje - dodał jeden z liderów Konfederacji.
Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że w trakcie spotkania we wtorek wieczorem Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego z Viktorem Orbánem zapadła decyzja, aby – jak chce Berlin – przystać na rozporządzenie o uzależnieniu wypłaty funduszy unijnych od przestrzegania zasad państwa prawa, które dwa tygodnie wcześniej mimo polsko-węgierskiego sprzeciwu przyjęła Rada UE. Ale z zastrzeżeniem, że w konkluzjach nadchodzącego szczytu przywódcy UE przyjmą warunki, które mocno ograniczą stosowanie wspomnianego mechanizmu.