– Wszystko zależy od ich postawy, czy będzie otwarta – powiedział prezes PiS o krytykach zarządzania partią: Ludwiku Dornie, Kazimierzu M. Ujazdowskim i Pawle Zalewskim.
– Oni powiedzieli, że nie będą komentować kongresu, ja też ich o coś poprosiłem. Wykonali swoje zobowiązanie, jest więc podstawa do rozmowy – uznał Kaczyński. Ale jak wynika z nieoficjalnych informacji, Ujazdowski i Zalewski nie traktują gestu prezesa jako wyciągnięcia ręki. – Prezes miał szansę uzdrowić sytuację, zapraszając ich na kongres. Nie zrobił tego, więc sam pozbawił się możliwości współpracy – mówi jeden z polityków PiS.
Nie poskutkował bowiem apel, który w sobotę rano ogłosili delegaci z regionów dolnośląskiego, łódzkiego, mazowieckiego i śląskiego. Uznali oni niezaproszenie zbuntowanej trójki na kongres za „zamknięcie drogi do prawdziwej reformy” PiS i poprosili prezesa, by przywrócił im pełne prawa delegatów. Potem, podczas zamkniętej dla mediów części obrad, Kaczyński nie pozwolił też na głosowanie wniosku Bogusława Bosaka z Krakowa o zaproszenie byłych wiceprezesów na obrady. Prezes argumentował, że kongres nie ma prawa uchylać politykom zawieszenia w prawach.
W efekcie zbuntowana trójka wysyłała tylko do delegatów esemesy, zachęcając do forsowania zmian w statucie. Poseł Piotr Krzywicki nie widzi więc powodu, by byli wiceprezesi spotykali się z Kaczyńskim. – Najpierw powinni zostać odwieszeni w prawach, wcześniej rozmowy nie mają sensu – sądzi. Sam Ujazdowski też określa sytuację mocno. – Niedopuszczenie mnie do kongresu nie jest incydentem, lecz drastycznym naruszeniem elementarnego prawa do udziału w pracach stronnictwa. Traktuję to jako świadome postawienie mnie poza PiS – mówi.
W swym prawie godzinnym przemówieniu otwierającym kongres prezes nie wspomniał nawet o konflikcie w partii. Podkreślał tylko, że PiS potrzebuje spójności, bo może się powtórzyć „rozbijanie prawicy” z lat 90. Zapowiedział budowę „wielkiego ruchu społecznego IV RP” oraz zwrócenie się do mieszkańców dużych miast, inteligencji i młodzieży. Skrytykował też rządy PO, mówiąc, że wraca „polityka transakcyjna”, ulegająca naciskom różnych lobby, że zagrożone są pluralizm i demokracja. Delegaci nagrodzili go chóralnym „Sto lat”.