Co przyniesie 2008 rok w polityce, gospodarce i w naszym życiu prywatnym? – takie pytania zadaliśmy Polakom na progu nowego roku. Większość ankietowanych myśli o nadchodzących 366 dniach bardzo optymistycznie.
Po trzęsieniu ziemi w polityce, jakie przyniosły październikowe wybory do Sejmu, teraz ma być spokojnie. Iskrzyć może na linii rząd – prezydent.– Fakt, że takie pytanie zostało postawione, źle świadczy o systemie sprawowania władzy – uważa socjolog Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ale politycy nie mają sobie nic do zarzucenia i w zależności od partyjnej przynależności odpowiedzialność za konflikty zwalają na przeciwników. Zdaniem Zbigniewa Girzyńskiego z PiS to środowisko skupione wokół premiera Donalda Tuska powinno wreszcie zrozumieć, że kontynuowanie sporu z Lechem Kaczyńskim nie przyniesie nikomu zysków. – Otoczenie premiera musi Tuskowi wytłumaczyć, że jeżeli chce startować w wyborach prezydenckich, to nie może teraz stawiać się w kontrze do urzędującego prezydenta – twierdzi poseł PiS.
Ale zdaniem Antoniego Mężydły z PO piłeczka jest po stronie obozu prezydenckiego. – Lech Kaczyński starając się o reelekcję, będzie musiał pokazać inny wizerunek. Tym bardziej że Polacy nie lubią ciągłych awantur. Lubią spokój. I te oczekiwania Lech Kaczyński będzie musiał wreszcie spełnić – uważa Mężydło.Spokojniej ma być w koalicji rządzącej. Choć aż połowa ankietowanych spodziewa się konfliktów między PO a PSL. Ale upadek tego sojuszu przewiduje zaledwie 21 proc. badanych. Zdaniem Girzyńskiego koniec koalicji nie jest w interesie ani Platformy, ani PSL. – Problemy zaczną się wtedy, gdy skończą się stanowiska do obsady przez obie te partie – uważa.
Zdaniem Flisa optymistycznie nie nastrajają doświadczenia minionych lat. – Ale trwałość koalicji byłaby zapewne życzeniem wyborców – twierdzi socjolog.Kłopoty czekają, zdaniem ankietowanych, PiS. Aż 66 proc. z nich spodziewa się rozłamu w partii Jarosława Kaczyńskiego. – To będzie początek końca PiS. Ta partia stanie się niszową, bez większego znaczenia – przewiduje Mężydło. Jego zdaniem stanie się tak, bo prezes Kaczyński zablokował wewnątrzpartyjną debatę, pokazał, że nie potrafi pogodzić się z porażką wyborczą, i doprowadził do wyjścia z partii grupy polityków konserwatywnych. Bardziej optymistycznie widzi przyszłość swojej partii Girzyński. Jego zdaniem ci politycy, którzy mieli odejść z PiS, już to zrobili, i żaden rozłam w partii nie nastąpił. Także według socjologa Ireneusza Krzemińskiego PiS wyjdzie obronną ręką z obecnego kryzysu. – Jarosław Kaczyński jest spoiwem łączącym partię, bez którego trudno sobie ją ogóle wyobrazić. A przecież istnienie partii jest warunkiem zaspokojenia ambicji jej członków. Oczywiście w dłuższym okresie można sobie wyobrazić zmiany w kierownictwie, ale oznaczałoby to, że obok Jarosława Kaczyńskiego pojawią się nowi liderzy tak znaczący jak on sam – uważa Krzemiński.