"Nie pozwolimy załatwić sprawy CBA po cichu"

Rozmowa z Tomaszem Burkiem, krytykiem i historykiem literatury związany z IBL PAN, jednym z sygnatariuszy listu w obronie szefa CBA

Aktualizacja: 20.01.2008 18:20 Publikacja: 20.01.2008 18:03

"Nie pozwolimy załatwić sprawy CBA po cichu"

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Rz: Dlaczego zdecydował się pan podpisać list w obronie szefa CBA?

Treść tego listu jest chyba jasna i nie wymaga dodatkowego tłumaczenia.

Czy liczy pan na to, że ten list pomoże Mariuszowi Kamińskiemu?

Wielkiej wiary w skuteczność takich apeli raczej nie mam, ale zawsze jest jakiś cień szansy, że ktoś to weźmie pod uwagę, zastanowi się przez chwilę. Poza tym nasza inicjatywa pokazuje, że takie sprawy jak chęć ukręcenia głowy Mariuszowi Kamińskiemu nie odbywają się w ciszy, że takie pomysły spotykają się z reakcją opinii publicznej i że zostanie po nich ślad. A list intelektualistów jest przecież jakimś przejawem funkcjonowania opinii publicznej.

Do tej inicjatywy przyłączyło się ostatnio ponad stu przedstawicieli środowisk akademickich z Poznania i Wrocławia. Ciągle dołączają kolejne osoby...

O to w sumie chodziło, chociaż podpisując ten list, nie wiedziałem, że wywoła on taki oddźwięk, że z jego treścią będą solidaryzować się kolejne osoby czy całe środowiska akademickie. Ale zazwyczaj w momencie kiedy popieramy jakąś inicjatywę, trudno jest przesądzić o jej skuteczności. I nawet jeśli te podpisy nie będą argumentem decydującym o losie Mariusza Kamińskiego, to zawsze jest to pewna forma nacisku, sprzeciwu, aby nie załatwiać tej sprawy po cichu.

A czy można ten protest przeciwko odwołaniu Mariusza Kamińskiego z funkcji szefa CBA interpretować jako sprzeciw wobec nowego rządu? Tak jak bunt elit przeciwko lustracji w pewnym momencie stał się wielkim sprzeciwem wobec rządu PiS.

Poprzedni rząd miał zmasowaną, szeroko zakrojoną opozycję, na którą składała się i część mediów, i duży odłam inteligencji. Poza tym sprawa lustracji przez kilkanaście ostatnich lat wzbudzała bardzo sprzeczne stanowiska ludzi, więc pewnie powody tego buntu były różne, choć oczywiście cała ta akcja antylustracyjna wpisywała się w szerszą akcję antyrządową. Podpisując list w obronie Mariusza Kamińskiego, nawet przez chwilę nie pomyślałem o tym, że ta inicjatywa może zostać odczytana jako manifestacja stanowiska antyrządowego.

A co jeśli taki apel okaże się przeciwskuteczny? Wiadomo, że podpisały go osoby sympatyzujące z PiS. Dlaczego zatem premier miałby posłuchać zwolenników swojego największego politycznego rywala?

To chyba dość naturalne, że właśnie osoby sympatyzujące z PiS uważają, że należy tej sprawy bronić. A to, że wśród sygnatariuszy listu znajduje się wielu zwolenników PiS, nie odbiera temu listowi mocy jego argumentacji, prawda? Bo niby dlaczego argumenty zwolenników PiS nie miałyby być racjonalne i przekonujące?

Polityka
Najnowszy sondaż. Nie ma powodów do radości u obu faworytów
Polityka
Sondaż: Czy spotkanie z Trumpem może pomóc Nawrockiemu wygrać wybory?
Polityka
Poseł PiS pojawił się w szkole „z interwencją ws. godła”. Burmistrz jest oburzony
Polityka
Trzaskowski w Bydgoszczy: Idę walczyć o państwo silne, demokratyczne i oparte o rządy prawa
Polityka
Kaczyński zagłuszany podczas miesięcznicy. „Przyjdzie czas, że to się skończy”
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem