Reklama

Premier złamał procedurę czy dobre obyczaje

Kancelaria Prezydenta twierdzi, że szefów ABW i Służby Wywiadu Wojskowego powołano bez wymaganej opinii Lecha Kaczyńskiego

Publikacja: 21.01.2008 03:30

W środę premier Donald Tusk powołał na szefa ABW mjr. Krzysztofa Bondaryka, a gen. Macieja Hunię na szefa SWW (Centrum Informacyjne Rządu poinformowało o tym dwa dni później, w piątek).

Ustawa o ABW mówi, że jej szefa powołuje premier po zasięgnięciu opinii prezydenta, rządowego Kolegium ds. Służb Specjalnych i Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Natomiast szefa SWW premier powołuje na wniosek ministra obrony i po zasięgnięciu opinii tych samych instytucji. Opinie te nie są jednak dla premiera wiążące.

Donald Tusk podjął jednak decyzje o powołaniu Bondaryka i Huni, zanim swoje zdanie na temat kandydatów wyraził prezydent. W sprawie Bondaryka premier czekał od 21 grudnia, a Huni od 4 stycznia. Do 16 stycznia Lech Kaczyński milczał. Prezydencki minister Michał Kamiński poinformował w niedzielę w Radiu Zet, że 8 stycznia prezydent zwrócił się do premiera z pytaniami dotyczącymi przeszłości Bondaryka. Nie dostał odpowiedzi i dlatego nie wyraził stanowiska. Z informacji „Rz” wynika, że Lech Kaczyński pytał o prawdopodobieństwo postawienia Bondarykowi zarzutów w śledztwie, które prowadzi warszawska prokuratura. Chodzi m.in. o nielegalne kopiowanie danych z PTC (właściciela Ery).

„Brak opinii nie może blokować podjęcia rozstrzygnięcia przez premiera w tej sprawie. Brak decyzji równałby się przyznaniu organom opiniującym uprawnień, które nie wynikają z ustawy” – głosi opublikowany w sobotę komunikat Kancelarii Premiera. Wynika z niego, że powołania poprzedziły konsultacje z Rządowym Centrum Legislacji i wynikało z nich, że decyzja Tuska jest zgodna z prawem.

Dlaczego jednak nie poczekano na opinię prezydenta? – Nie pozwolimy sobie narzucić dyktatu przez pałac. W sprawie Radosława Sikorskiego prezydent też miał obiekcje, a potem okazało się, że nie ma nic, co mogłoby zachwiać zaufanie do niego – zdradza jeden z polityków PO.

Reklama
Reklama

Robert Draba, zastępca szefa Kancelarii Prezydenta, oświadczył, że powołanie szefów służb bez opinii prezydenta jest „co najmniej przedwczesne”: – Nie jest to niezgodne z prawem, ale myślę, że stanowi naruszenie dobrego obyczaju politycznego.

Zdaniem konstytucjonalisty prof. Piotra Winczorka przez nieprecyzyjne przepisy sytuacja może budzić wątpliwości: – Trzeba wprowadzić jasne terminy, w których prezydent byłby zobowiązany wydać opinię o kandydatach.

Krzysztof Bondaryk to były szef białostockiej delegatury UOP i wiceszef MSWiA. Od listopada był p.o. szefa ABW. Natomiast Hunia, wieloletni szef kontrwywiadu cywilnego, p.o. szefa SWW był od początku grudnia.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora t.niespial@rp.pl

W środę premier Donald Tusk powołał na szefa ABW mjr. Krzysztofa Bondaryka, a gen. Macieja Hunię na szefa SWW (Centrum Informacyjne Rządu poinformowało o tym dwa dni później, w piątek).

Ustawa o ABW mówi, że jej szefa powołuje premier po zasięgnięciu opinii prezydenta, rządowego Kolegium ds. Służb Specjalnych i Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Natomiast szefa SWW premier powołuje na wniosek ministra obrony i po zasięgnięciu opinii tych samych instytucji. Opinie te nie są jednak dla premiera wiążące.

Reklama
Polityka
Słowa o „wieszaniu za zdradę”. Jak Polacy oceniają wypowiedź Andrzeja Dudy? Sondaż
Polityka
Ambasada Ukrainy reaguje na fałszywe informacje ws. Bodnara. „Manipulacja”
Polityka
Donald Tusk lubi niespodzianki. Izabela Leszczyna wciąż nie wie, czy pozostanie na stanowisku
Polityka
Czy wybory prezydenckie były ważne? Adam Bodnar: Moja rola w tej sprawie zakończyła się
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Polityka
Schetyna: Wielka liczba ministrów i wiceministrów wynika z tego, co otrzymaliśmy od PiS
Reklama
Reklama