Drużyna z Kancelarii Premiera

Ton nadają gdańszczanie: młody wilk PO i dziennikarz- -menedżer. W ich cieniu spec od marketingu. Wszyscy pracują nad wizerunkiem szefa rządu. Ich celem jest przeprowadzka do Pałacu Prezydenckiego

Aktualizacja: 01.02.2008 03:29 Publikacja: 01.02.2008 03:26

Drużyna z Kancelarii Premiera

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Dwa, trzy razy w tygodniu Donald Tusk garnitur zmienia na biało-czerwoną koszulkę. Późnym wieczorem razem ze swoją drużyną idzie grać w piłkę nożną, jak za niedawnych czasów Platformy w opozycji. Ludzie Tuska w Kancelarii, tak jak na boisku, przypominają sprawny zespół. Ale tu wciąż dociera się podział ról i toczy rozgrywka o pozycje.

Tuż przy pierwszym napastniku, czyli premierze, jest Sławomir Nowak, prawy pomocnik defensywny. Zdaniem większości naszych rozmówców – najważniejsza osoba w Kancelarii. Spec od kampanii Platformy. I taką poniekąd rolę pełni nadal przy boku premiera. Ma stały dostęp do jego gabinetu. – Jest lojalny i jest z Gdańska – wymieniają jego zalety koledzy.

Sam Nowak swoją pracę określa tak: – Kieruję gabinetem politycznym, czyli pośrednio koordynuję pracę wszystkich sekretarzy i podsekretarzy stanu w Kancelarii – mówi.

Ale kiedy trzeba, potrafi też na migi pokazywać premierowi, że ma się uśmiechać do kamer. – Na mediach się zna i lubi je – przyznają nawet ci, którzy nie darzą młodego wilka sympatią.

Stanowisko Nowaka w Kancelarii nie było zaskoczeniem. Od dawna pracuje na swą pozycję.

Jako szef młodzieżówki UW w 2001 roku poszedł za Tuskiem i wprowadził Młodych Demokratów do rodzącej się Platformy. Do Sejmu trafił w 2004 r. Fuksem. Zwolniło się miejsce, bo Janusz Lewandowski został europosłem, a kolejni na liście odmawiali – gdy z mandatu zrezygnował trzeci kandydat, zgodził się Nowak. – Zawsze chciał zrobić karierę polityczną. Wiedział, że ma szansę przy boku Tuska – opowiada jeden z gdańskich polityków.Co naprawdę robi w Kancelarii? – Nikt tego nie wie – mówią nam w KPRM. To pytanie zadają sami politycy PO, podkreślając w Kancelarii rolę nie do przecenienia Michała Boniego, byłego działacza KLD. Niegdyś minister pracy w rządzie Jana Krzysztof Bieleckiego, miał nim być ponownie w gabinecie Tuska. 31 października 2007 r. wydał publiczne oświadczenie, że w 1985 r. Służba Bezpieczeństwa za pomocą szantażu zmusiła go do podpisania deklaracji współpracy, został więc „tylko” szefem doradców premiera. Formalnie pełni funkcję podobną do sprawowanej przez Nowaka. Tyle że angażuje się merytorycznie w prace ministerstw. Ostatnio też w przygotowanie rozwiązań prawnych dla protestujących celników. Boni pierwszy pojechał do resortu Ewy Kopacz przejrzeć projekty, które miała za trzy dni pokazać ministrom. Premier powierzył mu koordynację przygotowań reformy służby zdrowia. – Minister Boni jest szefem doradców zewnętrznych, a ja w Kancelarii – odcina się Nowak. Boni już wybrał kilkunastu ekspertów. Nowak raczej nie będzie zatrudniał więcej osób w gabinecie. – Nie chcemy tworzyć superurzędów – mówi.

Obok gabinetu Nowaka w Alejach Ujazdowskich jest pokój drugiego gdańszczanina – Tomasza Arabskiego, szefa Kancelarii. Na murawie to lewy obrońca. Tuska zna przede wszystkim z boiska. Arabskiemu zawsze bliżej było do gdańskich konserwatystów niż do liberałów. – Donald ceni niezależność jego poglądów – opowiada jeden z polityków. Katolicki dziennikarz relacjonujący pielgrzymki Jana Pawła II w zarządzie Radia Gdańsk minął się z Nowakiem. W przeciwieństwie do młodego wilka PO do polityki się nie pchał.

Raz się sparzył. W 2006 r., gdy był naczelnym „Dziennika Bałtyckiego”, PO wystawiła jego kandydaturę na członka KRRiT i zabrakło jej determinacji w uzyskaniu dla niego poparcia. – Potem przez kilka miesięcy nie miał pracy. Zgłosił się do konkursu radia – opowiada Dariusz Wasielewski, prezes Radia Gdańsk, który o szefie KPRM mówi w samych superlatywach. Choć przyznaje: – Nie jest typowym urzędnikiem.

Wtajemniczeni opowiadają, że niełatwo było Arabskiemu odnaleźć się w biurokratycznej machinie. – Zwłaszcza jak zobaczył, że musi podpisywać np. zamówienia na farbę do ścian. Nie tego się spodziewał po swoim stanowisku – mówi jeden ze współpracowników Donalda Tuska.

Im bardziej Arabski czuł się pewien, tym bardziej dla otoczenia premiera widoczna stawała się rywalizacja jego i Nowaka. – To taka cicha wojna podjazdowa – mówi jeden z naszych rozmówców. Jak wygląda w praktyce? – Bardzo subtelnie, nagle jeden z nich zapomina o czymś, o czym miał poinformować drugiego, choć obaj mają znakomitą pamięć – opisuje jeden z ich współpracowników. Po Kancelarii krążą historie o kalendarzu premiera. – Raz była scysja o spotkanie z gościem zagranicznym, okazało się, że premier ma w tym samym czasie inne, z powodu „niedopatrzenia” Nowaka. – To dziwne, mówiłem to Sławkowi pięć razy – miał stwierdzić Arabski. – Tusk zaczyna to zauważać i to go coraz bardziej irytuje, to tylko pogłębia bałagan w Kancelarii – mówi osoba z otoczenia premiera. Gdy pytamy o pogłoski o rywalizacji, zgodnie zbywają to śmiechem: – Absurd, pracujemy razem – przekonują obaj ministrowie.

Bez wątpienia spec od kampanii i były dziennikarz to czołowe postaci w Kancelarii. Nic dziwnego, że otoczenie premiera przywiązuje szczególne znaczenie do wizerunku medialnego swojego szefa i całego rządu. W Kancelarii powstał nawet specjalny departament ds. komunikacji. Nadzoruje go Igor Ostachowicz, podsekretarz stanu w KPRM. Choć mało znany w swojej partii, ma bardzo wysoką pozycję wśród współpracowników premiera. To on uchodzi za ojca sukcesu Tuska w telewizyjnych debatach w kampanii, do których go przygotowywał. Do KPRM trafił z Polskich Sieci Energetycznych, gdzie był szefem marketingu. Według naszych informacji chciał zostać wiceprezesem PSE, ale w końcu dostał posadę podsekretarza stanu. W polityce zaczynał jako człowiek Jana Rokity. – Potem dokonał wolty, przechodząc do obozu Tuska – mówi jeden z doradców Rokity. Ostachowicz był też doradcą w gabinecie politycznym minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej w rządzie PiS. – Igor zawsze stoi w cieniu, kierując się zasadą „tisze budziesz, dalsze jedziesz” – dodaje nasz rozmówca. Ostachowicz w piłkę z premierem nie gra. – Kiedyś grałem, ale przy tak dobrych zawodnikach nie chcę się kompromitować – mówi skromnie.

Politycy PO powtarzają anegdotę o wyścigu Nowaka do najbliższego przy premierze fotela w samolocie. W Kancelarii podobno ściga się z Arabskim

Jego zadanie to reagowanie podczas sytuacji kryzysowych i panowanie nad przekazem medialnym. Obok Ostachowicza za politykę informacyjną odpowiadają Agnieszka Liszka, rzeczniczka rządu, i Jacek Filipowicz, dyrektor CIR. – Codziennie rano są spotkania lub interweniujemy, gdy coś się dzieje. Pomysły rodzą się dzięki burzy mózgów – mówi Ostachowicz.

W tych codziennych spotkaniach uczestniczy m.in. Rafał Grupiński, sekretarz stanu w KPRM. To Grupiński, polonista i historyk kultury, od lat klubowy kolega Tuska, jest głównym autorem jego wystąpień, pracował nad exposé. Formalnie ma odpowiadać za kontakty między Kancelarią a ministerstwami.

Na strategicznych naradach w KPRM pojawiają się też Grzegorz Schetyna, prawa ręka premiera, i Maciej Grabowski, od wielu lat doradca PO w sprawach komunikacji.

Obok przyjaciół z partii i z boiska jest minister bez teki. Pojawienie się Zbigniewa Derdziuka przy premierze Tusku było zaskoczeniem. Nominację odebrał z rąk prezydenta, co oznacza, że bliski współpracownik Kazimierza Marcinkiewicza nie tylko jest sekretarzem stanu w Kancelarii, ale też ministrem w rządzie Donalda Tuska. Uchodzi za fachowca od administracji i legislacji. I taką rolę ma pełnić jako szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. – Cokolwiek Derdziuk powie na temat ustawy czy jakiejś decyzji administracyjnej, nie ulega dyskusji, bo… nikt inny się na tym nie zna – opowiada osoba z Kancelarii. Jednak pozycja polityczna Derdziuka jest tak słaba, że pojawiły się nawet pogłoski o jego odejściu. On sam w rozmowach je dementuje. Ale w KPRM nie ma już żadnego swojego współpracownika. Ostatnio zdymisjonowana została Jolanta Rusiniak, sekretarz Rady Ministrów i szef Rządowego Centrum Legislacji w rządzie PiS. Jej miejsce zajął dobry znajomy Tuska jeszcze z czasów, gdy premier był wicemarszałkiem Senatu. Maciej Berek też pochodzi z Gdańska. Dał się poznać jako dobry prawnik w senackim biurze. O jego wpływach świadczy fakt, że w wyborach do Sejmu w 2005 r. na warszawskiej liście PO dostał wysokie trzecie miejsce. Poniósł dotkliwą klęskę.

Działaniom Kancelarii obecnego szefa rządu przygląda się Mariusz Błaszczak, szef Kancelarii Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. – To dziwna sytuacja, gdy mamy do czynienia z ministrami, których obszary kompetencji zdają się dublować – ocenia Błaszczak. Zwraca też uwagę na braki. – W Kancelarii coś szwankuje w sferze służb, dowodem są liczne dymisje wiceministrów z powodów tzw. osobistych. To minister koordynator powinien ustrzec premiera przed błędnymi nominacjami – mówi.

Donald Tusk stara się wyciszyć zamieszanie po odejściu Pawła Grasia, pierwszej dymisji w KPRM. Nie bez powodu jego stanowisko zajął Jacek Cichocki, analityk bez politycznych zaszłości. Nieoficjalnie wiadomo, że Cichocki zyskał rekomendacje wicepremiera Schetyny i Grasia. Czy będzie miał coś więcej do powiedzenia niż pisanie analiz? – politycy PO wątpią. – Kwestie służb są ustalane między Krzysztofem Bondarykiem a Schetyną – mówią w Platformie. A Cichocki – z woli premiera – ma zejść z oczu mediom. Wystarczy, że kierownictwo PO musi gasić pożary po Julii Piterze. Politycy PO coraz częściej narzekają na Piterę. Medialna twarz Platformy do walki z korupcją zaczęła od wypowiedzi na temat zmiany zasad wyłaniania członków Trybunału Konstytucyjnego, ma już też na koncie konflikt z NIK i utarczki z RPO. Ostatnio w partii wytykają jej tajny raport o rzekomo druzgocących poczynaniach CBA. Jeszcze w grudniu ub. r. Zbigniew Chlebowski ogłosił, że będą poważne zarzuty przeciwko szefowi CBA. A premier po lekturze dokumentu postanowił… zatrzymać Mariusza Kamińskiego na stanowisku. – Ale Tusk ją bardzo lubi – mówi nam jeden z polityków.

Czy drużyna w takim składzie gwarantuje sukces? To nie jest zwykły mecz Platformy, ale eliminacje do finału 2010 r. – wyborów prezydenckich.

Dwa, trzy razy w tygodniu Donald Tusk garnitur zmienia na biało-czerwoną koszulkę. Późnym wieczorem razem ze swoją drużyną idzie grać w piłkę nożną, jak za niedawnych czasów Platformy w opozycji. Ludzie Tuska w Kancelarii, tak jak na boisku, przypominają sprawny zespół. Ale tu wciąż dociera się podział ról i toczy rozgrywka o pozycje.

Tuż przy pierwszym napastniku, czyli premierze, jest Sławomir Nowak, prawy pomocnik defensywny. Zdaniem większości naszych rozmówców – najważniejsza osoba w Kancelarii. Spec od kampanii Platformy. I taką poniekąd rolę pełni nadal przy boku premiera. Ma stały dostęp do jego gabinetu. – Jest lojalny i jest z Gdańska – wymieniają jego zalety koledzy.

Pozostało 93% artykułu
Polityka
Nowy sondaż partyjny: PiS zyskuje. Dystans między KO coraz mniejszy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sondaż: Jakie poglądy ma Rafał Trzaskowski? Znamy opinię Polaków
Polityka
Polityczne Michałki: Rok rządu Tuska na trzy plus, a młodzi popierają Konfederację. Żółta flaga dla koalicji
Polityka
MSZ na wojnie hybrydowej z Rosją. Kto prowadzi walkę z dezinformacją
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sikorski pytany o polskich żołnierzy na Ukrainie mówi o „naszym obowiązku w NATO”