Reklama
Rozwiń

Ziobro: nie złamałem prawa

Rozmówcy „Rz” z kręgów prokuratorskich podważają linię obrony byłego ministra sprawiedliwości

Aktualizacja: 07.07.2008 03:03 Publikacja: 07.07.2008 03:02

Ziobro: nie złamałem prawa

Foto: Fotorzepa

– Jeśli wniosek prokuratury wpłynie w tym tygodniu, Sejm może odebrać immunitet Zbigniewowi Ziobrze jeszcze w lipcu – mówi „Rz” szef Komisji Regulaminowej Jerzy Budnik.

Politycy PO, PSL i Lewicy zapowiadają, że zagłosują „za”, jeśli wniosek będzie umotywowany.

Ale były minister sprawiedliwości sam może zrzec się immunitetu. – Nigdy nie będę się za nim krył – oświadczył Ziobro.

Jak pisaliśmy w sobotę, prokuratura w Płocku chce postawić mu zarzut przekroczenia uprawnień w sprawie czytania akt ze śledztwa dotyczącego mafii paliwowej przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego (nie był jeszcze wtedy premierem). Sprawę ujawniło RMF, informując, że Ziobro przywiózł do Kaczyńskiego Wojciecha Miłoszewskiego, prokuratura prowadzącego jeden z wątków śledztwa. Miał mu polecić, by pokazał materiały szefowi PiS, czym śledczy był zaskoczony.

Sejm może odebrać Ziobrze immunitet jeszcze w lipcu

Reklama
Reklama

Ziobro przekonuje jednak, że wszystko odbyło się za zgodą Miłoszewskiego. – Uznaliśmy z prokuratorem, że Kaczyński jest osobą uprawnioną, by zapoznać się z tymi informacjami –mówi. I przytacza art. 156 kodeksu postępowania karnego. Czytamy w nim: „Za zgodą prokuratora akta w toku postępowania mogą być w wyjątkowych wypadkach udostępnione innym osobom”. Zdaniem karnisty z UW prof. Piotra Kruszyńskiego art. 156 k.p.k. jest nieprecyzyjny i pozostawia wszystko właśnie w gestii prowadzącego sprawę: – Dlatego najważniejsze jest to, czy Miłoszewski wiedział wcześniej o zamiarach Ziobry i w jakim celu akta pokazano Kaczyńskiemu. Z przesłuchania Miłoszewskiego w płockiej prokuraturze ma wynikać, że nie tyle wyraził on zgodę, co czuł się w obowiązku wykonać polecenie prokuratora generalnego.

Zdaniem naszych rozmówców z kręgów prokuratorskich, jeśli Ziobro polecił Miłoszewskiemu udostępnić akta, to przekroczył swoje uprawnienia. Co więcej, jak mówi śledczy na wysokim stanowisku, prokurator może udostępnić akta tylko na wniosek osoby zainteresowanej. – Prowadzący śledztwo wydaje zgodę albo jej odmawia. Ale na piśmie, żeby zainteresowany mógł się odwołać – podkreśla nasz rozmówca.

A w tej sprawie, jak wynika z nieoficjalnych informacji, takiego wniosku nie było.

Ziobro przekonuje, że mógł udostępnić akta prezesowi PiS także dlatego, że Kaczyński był członkiem Rady Bezpieczeństwa Narodowego. – RBN może dostać analizy czy opracowania, a nie bezpośredni wgląd w akta – twierdzą jednak prokuratorzy.

Według dzisiejszego „Dziennika” w aktach, które przeglądał prezes PiS, były zeznania biznesmena Krzysztofa Baszniaka, wiceministra pracy w rządzie Waldemara Pawlaka. Baszniak opisywał m.in. spotkanie w siedzibie Orlenu, podczas którego była mowa o łapówce za zrealizowanie kontraktu z Jukosem. Łapówka miała być podzielona między ludzi prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera. W zeznaniach miały się też pojawiać nazwiska innych polityków lewicy.

Polityka
Sikorski: Cenckiewicz zrobił karierę na opluwaniu lepszych od siebie
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Polityka
Sondaż: Sikorski byłby lepszym premierem niż Tusk? Wiemy, co uważają Polacy
Polityka
Mateusz Morawiecki: Wybory wygra ta partia, która przedstawi konsekwentną wizję rozwoju Polski
Polityka
Kulisy upadku na Polskę rakiety Falcon 9. Dlaczego reakcja służb była spóźniona?
Polityka
Michał Szułdrzyński: Polityka nam brunatnieje. Gdzie podziała się uśmiechnięta i liberalna Polska?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama