Do Ministerstwa Sprawiedliwości wpłynął wczoraj wniosek płockiej prokuratury.
– Zawiera on zarzut przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego i obszerny opis czynu – mówi „Rz” Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku.
– To zemsta za determinację w walce z korupcją – tak komentuje całą sprawę Zbigniew Ziobro. I kolejny raz zapewnia: – Nie zamierzam chronić się za immunitetem.
Nieoficjalnie wiadomo, że płoccy prokuratorzy chcą pociągnąć byłego ministra do odpowiedzialności za to, że kazał udostępnić akta śledztwa w sprawie mafii paliwowej Jarosławowi Kaczyńskiemu – wtedy prezesowi PiS i członkowi Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Ziobro miał przywieźć krakowskiego prokuratora Wojciecha Miłoszewskiego prowadzącego jeden z wątków śledztwa paliwowego do siedziby PiS w Warszawie. Tam Kaczyński – w obecności Ziobry i Miłoszewskiego – miał przez kilka godzin czytać protokoły przesłuchań świadków.