Reklama

Staroń pozwała „Rzeczpospolitą”

Posłanka twierdzi, że została pomówiona. Domaga się przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na cele społeczne

Publikacja: 14.10.2008 04:52

Chodzi o tekst „Ustawowy zysk posłanki”. Opisaliśmy w nim kulisy prac nad ustawą spółdzielczą.

Ujawniliśmy też, że posłanka Platformy Obywatelskiej zyskała na nowelizacji – uwłaszczyła się na gruncie wartym kilkaset tysięcy złotych za jedyne 749 zł.

Posłanka teoretycznie mogła uwłaszczyć się już od 2000 roku. Praktycznie było to niemożliwe – Staroń nie płaciła spółdzielni czynszu. W efekcie została skazana prawomocnym wyrokiem.

Ale i z niego nie chciała się wywiązać. Zapłaciła dopiero w czerwcu tego roku – kiedy spółdzielnia uzyskała tytuł zapłaty.

We wtorek 7 października Lidia Staroń przysłała do wydawcy „Rz” pismo przedprocesowe. Zażądała przeprosin w „Gazecie Wyborczej”, „Dzienniku” i większości stacji telewizyjnych oraz wpłaty 100 tys. zł na cele społeczne.Na wczorajszej konferencji prasowej w Olsztynie Lidia Staroń powiedziała, że skierowała pozew przeciw „Rz” oraz autorowi tekstu, ponieważ wezwanie przedprocesowe okazało się nieskuteczne. W rzeczywistości termin odpowiedzi mija dziś, tj. 14 października. Posłanka nie czekała na odpowiedź, co oznacza, że nie jest zainteresowana jakimikolwiek rozmowami i wyjaśnieniem sprawy.

Reklama
Reklama

Posłanka podtrzymała też żądanie przeprosin od kolegów klubowych, którzy „wydali na nią wyrok”.

Chodzi o tekst „Ustawowy zysk posłanki”. Opisaliśmy w nim kulisy prac nad ustawą spółdzielczą.

Ujawniliśmy też, że posłanka Platformy Obywatelskiej zyskała na nowelizacji – uwłaszczyła się na gruncie wartym kilkaset tysięcy złotych za jedyne 749 zł.

Reklama
Polityka
Paulina Piechna-Więckiewicz: Nie rozumiem, co Szymon Hołownia chciał osiągnąć
Polityka
Włodzimierz Czarzasty o Szymonie Hołowni: Historia oceni
Polityka
Pełczyńska-Nałęcz: Debatę o wyborach nasz koalicjant prowadził maksymalnie nieodpowiedzialnie
Polityka
Nowy sondaż: KO z największym spadkiem, koalicjanci poza parlamentem
Polityka
Jest byłym komisarzem unijnym, śle do Sejmu petycje jak zwykły obywatel
Reklama
Reklama