Jutro, w pierwszą rocznicę wyborów z 21 października, organizacje, które przed rokiem prowadziły kampanię na rzecz wyższej frekwencji, będą apelowały do Sejmu o przyjęcie przepisów, które ułatwią obywatelom uczestnictwo w wyborach.
– Wiemy już, że Kodeks wyborczy, który zawierał nasze postulaty zwiększające frekwencję w wyborach, nie będzie rozpatrywany w ramach październikowej ofensywy legislacyjnej Platformy Obywatelskiej – mówi Lena Kolarska-Bobińska, szefowa Instytutu Spraw Publicznych, który był członkiem koalicji. – Ponieważ prace nad prawem wyborczym zostały odłożone, nie wiadomo na jak długo, sami postanowiliśmy zawalczyć o nasze sprawy.
Co to za propozycje? Chodzi m.in. o to: żeby wybory trwały dwa dni, a nie dzień, jak jest obecnie, by osoby niepełnosprawne mogły głosować przez pełnomocników lub listownie oraz by korespondencyjnie mogły głosować osoby czasowo przebywające za granicą.
Organizacje chcą też, żeby te przepisy mogły obowiązywać już w przyszłorocznych wyborach do europarlamentu.
Rozżaleni są też działacze Ruchu na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Mariusz Wos, ekspert fundacji założonej do promowania tej idei, a zarazem radny PO warszawskiej Woli, napisał w liście do redakcji „Rzeczpospolitej”, że wycofanie się ze zmian w ordynacji to kpiny z obywateli, którzy poparli Platformę.