Zainteresowałem UE Białorusią

- Mam na swoim koncie najwięcej raportów ze wszystkich parlamentarzystów - mówi Jacek Saryusz-Wolski w rozmowie z "Rz"

Publikacja: 05.04.2009 21:53

Jacek Saryusz-Wolski

Jacek Saryusz-Wolski

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

[b]Nie wydawał się pan zaskoczony faktem, że zwyciężył pan w rankingu najbardziej aktywnych polskich eurodeputowanych? [/b]

[b]Jacek Saryusz-Wolski:[/b] To miła wiadomość. Zapewne stało się tak, ponieważ mam na swoim koncie najwięcej raportów ze wszystkich parlamentarzystów, w tym kilka, którymi wyjątkowo się chlubię – np. o polityce zagranicznej i przełomowy raport na temat bezpieczeństwa energetycznego. Ale podejmowałem też działania, które nie poddają się żadnej ocenie, bo są nieoficjalne. Na przykład udało mi się sprawić, że w rezolucji, w której była mowa o ponownym uznaniu przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi, z imienia i nazwiska została wymieniona Andżelika Borys jako szefowa tej organizacji. Zaproponowałem powołanie w przyszłej kadencji wspólnego zgromadzenia Parlamentu Europejskiego i sześciu parlamentów narodowych: białoruskiego, ukraińskiego, mołdawskiego i trzech krajów kaukaskich, tzw. EURO-NEST. Brałem też udział w pracach nad rezolucją na temat Ukrainy z 2004 roku, w której jest po raz pierwszy mowa o członkostwie tego kraju w UE. Później na forum UE powtórzono to już tylko raz.

[b]Czy to prawda, że łatwiej być aktywnym w dużej grupie jak socjaliści i chadecy niż w mniejszych frakcjach? [/b]

W Parlamencie Europejskim krąży powiedzenie, że szefem każdej instytucji nie jest konkretny polityk, tylko pan d'Hondt, czyli system preferujący większość w parlamencie. Od liczebności grupy zależy wpływ na bieg spraw, co w praktyce oznacza, że w każdej sprawie rozstrzygające są głosy trzech grup politycznych – socjalistów, liberałów i chadeków. Pozostałe grupy nie są w stanie zmienić wyników głosowania. Im więcej narodowej reprezentacji koncentruje się w tych trzech grupach, tym bardziej efektywnie dany kraj wykorzystuje swoich deputowanych. Są kraje, jak np. Węgry, które wszystkich europosłów mają w trzech największych frakcjach. Hiszpania – ma w nich 90 proc. swoich deputowanych, Niemcy – 80 proc., a Polska zaledwie 54 proc. Można powiedzieć, że wykorzystujemy tylko połowę naszych możliwości, aby wpływać na bieg spraw. A warto przypomnieć, że Parlament Europejski przesądza o środkach dla Polski rzędu jednej piątej naszego budżetu i o dwóch trzecich naszej legislacji. I chociażby z tego powodu jest to znacznie ważniejsze, niż się wydaje z perspektywy naszego kraju.

[b]Można być posłem niepełniącym ważnych funkcji, a mimo to wyróżniającym się w parlamencie? [/b]

Można. Najlepszym przykładem jest premier Jerzy Buzek, który zajął się polityką naukowo-technologiczną. I w tej dziedzinie odniósł wielkie sukcesy.

[b]Czy byłoby dobrze, żeby premier Buzek został szefem Parlamentu Europejskiego? [/b]

Tak, to jest bardzo dobra kandydatura i bardzo prestiżowa funkcja, choć niezwiązana z podejmowaniem konkretnych decyzji. Pod tym względem ważniejsze są funkcje przewodniczącego Komisji Europejskiej czy w przyszłości tzw. prezydenta Unii Europejskiej.

[b]Jeżeli otrzymamy przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, to nie dostaniemy innej ważnej funkcji, np. ważnego komisarza.[/b]

To prawda, trudno sobie wyobrazić więcej niż jednego Polaka na szczytach władzy w UE, bo każdy z krajów członkowskich ma swoje aspiracje. Mimo to warto walczyć o to stanowisko.

[b]A co jest dla nas najważniejsze do załatwienia w następnej kadencji? [/b]

Bezpieczeństwo energetyczne, polityka wschodnia i fundusze. Lista naszych preferencji jest oczywiście dłuższa, ale priorytety są właśnie takie.

[b]Nie wydawał się pan zaskoczony faktem, że zwyciężył pan w rankingu najbardziej aktywnych polskich eurodeputowanych? [/b]

[b]Jacek Saryusz-Wolski:[/b] To miła wiadomość. Zapewne stało się tak, ponieważ mam na swoim koncie najwięcej raportów ze wszystkich parlamentarzystów, w tym kilka, którymi wyjątkowo się chlubię – np. o polityce zagranicznej i przełomowy raport na temat bezpieczeństwa energetycznego. Ale podejmowałem też działania, które nie poddają się żadnej ocenie, bo są nieoficjalne. Na przykład udało mi się sprawić, że w rezolucji, w której była mowa o ponownym uznaniu przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi, z imienia i nazwiska została wymieniona Andżelika Borys jako szefowa tej organizacji. Zaproponowałem powołanie w przyszłej kadencji wspólnego zgromadzenia Parlamentu Europejskiego i sześciu parlamentów narodowych: białoruskiego, ukraińskiego, mołdawskiego i trzech krajów kaukaskich, tzw. EURO-NEST. Brałem też udział w pracach nad rezolucją na temat Ukrainy z 2004 roku, w której jest po raz pierwszy mowa o członkostwie tego kraju w UE. Później na forum UE powtórzono to już tylko raz.

Polityka
Polityczne Michałki: Rok rządu Tuska na trzy plus, a młodzi popierają Konfederację. Żółta flaga dla koalicji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
MSZ na wojnie hybrydowej z Rosją. Kto prowadzi walkę z dezinformacją
Polityka
Sikorski pytany o polskich żołnierzy na Ukrainie mówi o „naszym obowiązku w NATO”
Polityka
Partia Razem zakończyła postępowanie dyscyplinarne ws. Pauliny Matysiak. Jest decyzja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Sondaż: Wyborcy PiS murem za Mateuszem Morawieckim. Rządy Donalda Tuska przekonały 3 proc. z nich