[b]Nie wydawał się pan zaskoczony faktem, że zwyciężył pan w rankingu najbardziej aktywnych polskich eurodeputowanych? [/b]
[b]Jacek Saryusz-Wolski:[/b] To miła wiadomość. Zapewne stało się tak, ponieważ mam na swoim koncie najwięcej raportów ze wszystkich parlamentarzystów, w tym kilka, którymi wyjątkowo się chlubię – np. o polityce zagranicznej i przełomowy raport na temat bezpieczeństwa energetycznego. Ale podejmowałem też działania, które nie poddają się żadnej ocenie, bo są nieoficjalne. Na przykład udało mi się sprawić, że w rezolucji, w której była mowa o ponownym uznaniu przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi, z imienia i nazwiska została wymieniona Andżelika Borys jako szefowa tej organizacji. Zaproponowałem powołanie w przyszłej kadencji wspólnego zgromadzenia Parlamentu Europejskiego i sześciu parlamentów narodowych: białoruskiego, ukraińskiego, mołdawskiego i trzech krajów kaukaskich, tzw. EURO-NEST. Brałem też udział w pracach nad rezolucją na temat Ukrainy z 2004 roku, w której jest po raz pierwszy mowa o członkostwie tego kraju w UE. Później na forum UE powtórzono to już tylko raz.
[b]Czy to prawda, że łatwiej być aktywnym w dużej grupie jak socjaliści i chadecy niż w mniejszych frakcjach? [/b]
W Parlamencie Europejskim krąży powiedzenie, że szefem każdej instytucji nie jest konkretny polityk, tylko pan d'Hondt, czyli system preferujący większość w parlamencie. Od liczebności grupy zależy wpływ na bieg spraw, co w praktyce oznacza, że w każdej sprawie rozstrzygające są głosy trzech grup politycznych – socjalistów, liberałów i chadeków. Pozostałe grupy nie są w stanie zmienić wyników głosowania. Im więcej narodowej reprezentacji koncentruje się w tych trzech grupach, tym bardziej efektywnie dany kraj wykorzystuje swoich deputowanych. Są kraje, jak np. Węgry, które wszystkich europosłów mają w trzech największych frakcjach. Hiszpania – ma w nich 90 proc. swoich deputowanych, Niemcy – 80 proc., a Polska zaledwie 54 proc. Można powiedzieć, że wykorzystujemy tylko połowę naszych możliwości, aby wpływać na bieg spraw. A warto przypomnieć, że Parlament Europejski przesądza o środkach dla Polski rzędu jednej piątej naszego budżetu i o dwóch trzecich naszej legislacji. I chociażby z tego powodu jest to znacznie ważniejsze, niż się wydaje z perspektywy naszego kraju.
[b]Można być posłem niepełniącym ważnych funkcji, a mimo to wyróżniającym się w parlamencie? [/b]