Podkreślany ma być fakt, że PiS jest partią prolustracyjną, dlatego nie może zaakceptować na "jedynce" osoby która choć ma zasługi - tu mają być wskazywane działania Libickiego w walce przeciw Gazociągowi Północnemu - nie rozliczyła się z przeszłością.
To było tez powodem dla którego już w ubiegłym tygodniu - o czym jako pierwsza informowała "Rz" - prezes PiS Jarosław Kaczyński zdecydował o skreśleniu Libickiego z listy wyborczej. Sprawę, jak mówi nasz informator, miano jednak załatwić po cichu a sam Libicki dostał czas by ogłosić, że na przykład z powodów zdrowotnych rezygnuje z kandydowania. Tymczasem Libicki rezygnować nie zamierzał i przypuścił kontratak. Powołując się na opinię dwóch poznańskich historyków zakwestionował rzetelność publikacji "Głosu Wielkopolskiego" sugerujących, że eurodeputowany w przeszłości współpracował z SB. W tej sytuacji Kaczyński scedował podjęcie decyzji na Komitet Polityczny obradujący w środę.
W PiS bagatelizują obecne groźby stawiane przez środowisko Libickich - "rozłamu w poznańskim PiS". Politycy tej partii szacują, że obok Libickich PiS opuści jedynie poseł Jacek Tomczak oraz maksymalnie 2-3 poznańskich radnych m. in. Norbert Napieraj i Szymon Szynkowski vel Sęk. - W Wielkopolsce mamy łącznie ponad setkę samorządowców, więc ta maleńka grupka związana z Libickimi to niewielka strata. Prawdopodobnie w miejsce Filipa Libickiego szefostwo struktur w Poznaniu obejmie dotychczasowa poznańska wiceprezes Małgorzata Stryjska (była posłanka) - mówi jeden z wielkopolskich działaczy PiS.
- Mam na razie mgliste deklaracje dwóch posłów, że odejdą z PiS. Może też odejść jeden poznański radny. To nie jest koniec świata - mówi z kolei "Rz" poseł Jarosław Zieliński, sekretarz generalny PiS. - Jakkolwiek ich decyzję uważam za irracjonalną, bo my nie wydaliśmy żadnego wyroku na Marcina Libickiego i nie kwestionujemy jego zasług to jednak niech nikt nie oczekują, że cała partia podporządkuje się oczekiwaniom 2-3 ludzi - dodaje. Mówi też w rozmowie z "Rz", że decyzja o skreśleniu Libickiego z listy wyborczej była decyzją autonomiczną Komitetu Politycznego podjętą w tajnym głosowaniu. - Nikt przecież nikomu nie dawał gwarancji, że zawsze będzie posłem czy eurodeputowanym - zaznacza Zieliński