– Nigdy jeszcze Zbigniew Ziobro nie był tak silny jak wtedy, gdy zażądał zmian w partii, i tak słaby jak po wtorkowym klubie. Jarosław go zgniótł i pokazał miejsce w szeregu – mówi "Rz" poseł PiS, zagorzały stronnik prezesa.
Konflikt w PiS zaczął się tuż po przegranych wyborach. Część posłów i europosłów skupiona wokół Ziobry, krytycznie oceniając kampanię, żądała zmian. Sam Ziobro mówił m.in. o demokratyzacji PiS i otwarciu partii na nowe środowiska w wywiadzie dla "Uważam Rze". Stronnicy Kaczyńskiego odpowiedzieli, że to rozbijanie partii.
Przegrane starcie
Do dyskusji między stronami na wtorkowym posiedzeniu klubu nie doszło. Kaczyński nie dopuścił Ziobry do głosu. Na przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PiS zgłosił Mariusza Błaszczaka, który zyskał zdecydowane poparcie. Władze partii przekazały też sprawę Ziobry i związanych z nim europosłów do partyjnego rzecznika dyscypliny.
– Było zapotrzebowanie naszych przeciwników na znalezienie dziury w całym w PiS i Ziobro im w tym pomógł – mówił wczoraj dziennikarzom Błaszczak.
W kręgu władz partii mówi się, że Ziobro może zostać zawieszony w prawach członka. – Wydaje mi się to mało prawdopodobne. Przecież nie ma powodów do takich działań – mówi "Rz" poseł Zbigniew Dolata, stronnik Ziobry. Podobnych argumentów używa Andrzej Dera, inny ziobrysta. A Arkadiusz Mularczyk przekonywał w RMF FM: – Na pewno uda się znaleźć kompromis między tym, czego chce Ziobro, a tym, jak to widzi Jarosław Kaczyński.