Jaki koszt ocalenia Tuska?

233 głosami przeciw 219 przeszło wotum zaufania dla rządu. Premier zapowiedział wielkie wydatki z budżetu

Publikacja: 13.10.2012 01:38

Jaki koszt ocalenia Tuska?

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Stenogram wystąpienia Donalda Tuska

Premier Tusk przetrwał wczorajsze wotum zaufania. Dramaturgia głosowania wzmocniona popisami oratorskimi posłów mogła ujmować swoją teatralnością, ale ważniejsze od tego, co padło z sali, było to, czego premier głośno nie wypowiedział.

Ostatnie trzy lata swoich rządów Donald Tusk chce poświęcić na zmianę ustroju polityczno-gospodarczego Polski. To było główne przesłanie wystąpienia okrzykniętego drugim orędziem. Długa lista projektów, jakie przed sobą postawił rząd i które zyskały wczoraj wotum zaufania Sejmu, to ni mniej, ni więcej, tylko budowa w Polsce kapitalizmu państwowego. Systemu, w którym głównym graczem na rynku staje się państwo, a nie prywatny biznes.

Już w tej chwili mamy jeden z większych udziałów państwa w gospodarce w naszym regionie Europy. Premier chce to jeszcze zwiększyć. Ludzie z politycznego nadania, zarządy na telefon, stają się głównymi maklerami i decydują o kierunkach rozwoju gospodarki. Więcej kontroli, więcej interwencjonizmu i opieki socjalnej.

Ukoronowaniem nowego modelu państwa ma być państwowa spółka Inwestycje Polskie. Wielka instytucja zarządzająca funduszami i własnością spółek Skarbu Państwa. Moloch wszystkich molochów. Zanim zacznie obracać publicznymi pieniędzmi, zacznie się wyścig po synekury. Zaczną się lunche, wyjazdy – cudaczny taniec lobbystów, każdy z tysiącem pomysłów, jak „lewarować" państwowe pieniądze z korzyścią dla prywatnych projektów.

W idealnym świecie taka spółka miałaby przynosić zysk i tworzyć fundusze na kolejne projekty państwowe. Odnosząc to jednak do doświadczeń ostatnich wielkich projektów jak choćby budowa dróg, e-administracja, e-podatki, możemy się obawiać najgorszego. Jeszcze większego pola do nadużyć, marnotrawstwa publicznych pieniędzy, spapranych projektów. I co gorsza – psucia rynku, na którym do konkurencji z prywatnymi podmiotami staną sterowane przez rząd podmioty. Dla polityków to oczywiście rzadka okazja rozbudowy armii aparatczyków, którzy traktują swoją pracę jak nagrodę za lojalność, a nie jak zawód.

Pomysł superfunduszu nie jest nowy. Podobne instytucje funkcjonują w Chinach i w państwach arabskich. Wszędzie tam, gdzie gospodarka w pełni kontrolowana jest przez organy państwowe. W Polsce taki pomysł od dwóch lat krąży po korytarzach Ministerstwa Skarbu. Ostatnio jego orędownikiem był doradca premiera Jan Krzysztof Bielecki.

Donald Tusk zaproponował nam wczoraj dramatyczny zwrot. Ostateczne odejście od wartości rynkowych na rzecz interwencjonizmu państwowego. Propagowanie etatyzmu, regulacji i ograniczenia przedsiębiorczości. Model, który jest znaczącym krokiem w tył. W stronę rzeczywistości, jaką znamy z PRL.

Komentarz Mariusza Staniszewskiego

Polityka
Sondaż. Andrzej Duda premierem? Kto widzi obecnego prezydenta w fotelu szefa rządu
Polityka
Tusk porównuje Polskę do Iranu. „Zwolennikom radykalnej zmiany kursu pod rozwagę”
Polityka
Sondaż: Jak Polacy oceniają działalność polityczną Szymona Hołowni?
Polityka
Polska spłaca pożyczkę Ukrainy. Leszek Miller: Skandal, trzeba powiedzieć „dość”
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Polityka
Rafał Trzaskowski wystawi aktywistów? Chodzi o obietnicę z kampanii prezydenckiej