Kilka dni temu na konferencji posłowie PiS zaapelowali do prezydenta o przeprowadzenie kwesty na wykup spółki Polskie Koleje Linowe (jest ona właścicielem m.in. kolejki na Kasprowy). Z największą powagą potraktowała go Kancelaria Prezydenta. – Jeżeli inicjatorzy apelu do prezydenta zorganizują taką akcję, to Bronisław Komorowski rozważy objęcie jej patronatem – powiedziała szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek. Jak tłumaczy, przychylność wobec tego pomysłu wzięła się stąd, że po raz pierwszy Prawo i Sprawiedliwość poprosiło prezydenta w zaangażowanie się we wspólną ideę. – Wzięliśmy to za dobrą monetę – mówi „Rz" Trzaska-Wieczorek.
Kolejka na Kasprowy to perełka w majątku prywatyzowanej właśnie spółki – Polskich Kolei Linowych należących do PKP. Za miesiąc wyłoniony zostanie nowy właściciel. W finale procesu prywatyzacyjnego, który przez ostatnie miesiące wywoływał potężne kontrowersje, pomysł, by Kasprowy wykupić wydał się kuriozalny. Kompletnie zaskoczona była spółka PKP, właściciel PKL – nikt z PiS nie zwrócił się do niej z prośbą o wstrzymanie prywatyzacji.
Teoretycznie jest to możliwe: w ogłoszeniu o przetargu na zakup PKL znalazł się zapis umożliwiający PKP odstępstwo w każdym momencie przetargu bez podawania przyczyn.
W swoim apelu posłowie PiS wskazali, by kupioną przez naród kolejkę przekazać Tatrzańskiemu Parkowi Narodowemu, w granicach którego stoi kolej na Kasprowy.
– O pomyśle dowiedziałem się z mediów, nikt do mnie nie zgłaszał się z tą propozycją. Nie palimy się do tego – nie znamy się na prowadzeniu kolejki, nie mamy do tego narzędzi – przyznaje w rozmowie z „Rz" Zbigniew Krzan, zastępca dyrektora TPN, podkreślając, że włączenie kolejki do parku to niezrealizowany pomysł z lat 90.