Spór Morawiecki-Ziobro. Chodzi o pieszych

PiS zwleka z przełomowym projektem o ruchu drogowym. Powodem może być spór na linii Morawiecki–Ziobro.

Aktualizacja: 01.09.2020 19:45 Publikacja: 31.08.2020 18:49

Spór Morawiecki-Ziobro. Chodzi o pieszych

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

– To dla nas nieakceptowalne. Nasz elektorat mieszka w małych miasteczkach i na wsi, gdzie często nie kursuje PKS, a utrata prawa jazdy oznacza koniec możliwości zarobkowania – mówi jeden z polityków Solidarnej Polski. Jego zdaniem to wątpliwości szefa SP, zarazem ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, Zbigniewa Ziobry powodują zwłokę w pracach nad projektem, który miał zrewolucjonizować prawo o ruchu drogowym.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział go już w swoim exposé w listopadzie ubiegłego roku. – Polska jest dziś bezpiecznym krajem, ale wciąż jest jeden wyjątek. To bezpieczeństwo na drogach – powiedział.

Szybko przeszedł do statystyk wypadków z udziałem pieszych, w których Polska jest w ogonie Europy. – Nie może być dłużej tak, że przejście dla pieszych jest najbardziej niebezpiecznym elementem na drogach.

Badania pokazują, że piesi zachowują się w większości roztropnie na przejściach. Dlatego wprowadzimy pierwszeństwo pieszych jeszcze przed wejściem na przejście – powiedział szef rządu.

Zapowiedź brzmiała zaskakująco, bo pomysł zmuszenia kierowców do zatrzymywania się na widok pieszego zbliżającego się do zebry kojarzył się dotąd z organizacjami o lewicowym światopoglądzie. I początkowo prace toczyły się dość dynamicznie.

W grudniu premier Morawiecki zapowiedział, że oprócz zwiększenia uprawnień pieszych będzie też chciał ujednolicenia maksymalnej prędkości w terenie zabudowanym do 50 km na godz. (obecnie w nocy obowiązuje ograniczenie do 60 km na godz.) oraz wprowadzenia zasady, że prawo jazdy można stracić na trzy miesiące za przekroczenie dozwolonej prędkości o 50 km na godz. na każdej drodze, a nie tylko w terenie zabudowanym, jak obecnie.

Pod koniec stycznia projekt pokazało Ministerstwo Infrastruktury. Zapewniało, że ustawa wejdzie w życie 1 lipca, jednak w maju prace nieoczekiwanie stanęły w miejscu. – Projekt został przekazany do rozpatrzenia przez Stały Komitet Rady Ministrów 8 maja 2020 r. Aktualnie trwają prace i uzgodnienia nad wprowadzeniem do projektu zmian – informuje rzecznik resortu infrastruktury Szymon Huptyś. I dodaje, że „obecnie nie można określić terminu ich przyjęcia przez Radę Ministrów".

Z naszych informacji wynika, że tak duża zwłoka jest efektem napięć na linii Morawiecki–Ziobro. I obaw premiera, że projekt mógłby zostać zablokowany w Sejmie przez Solidarną Polskę.

Nasz rozmówca z partii Ziobry wskazuje, że najtrudniejsze do zaakceptowania byłoby dla niej nie tyle zwiększenie praw pieszych, ile postulat odbierania prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km na godz. na każdej drodze. To on miałby być trudny dla uzależnionego od aut elektoratu Solidarnej Polski mieszkającego na wsi.

Obawy Zbigniewa Ziobry widać było zresztą w trakcie konsultacji międzyresortowych. W jego imieniu opinię dla resortu infrastruktury wysłał wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Napisał, że sankcją polegającą na odbieraniu praw jazdy należałoby „objąć tylko te najbardziej drastyczne przekroczenia i przyjąć ją w każdym przypadku ponaddwukrotnego przekroczenia prędkości dopuszczalnej". Innymi słowy, w myśl resortu Ziobry na autostradzie bez obawy o utratę prawa jazdy można by jechać do 280 km na godz., a na drodze ekspresowej – do 240 km na godz.

Resort Ziobry miał też zastrzeżenia do flagowego pomysłu premiera Morawieckiego, czyli rozszerzenia pierwszeństwa pieszych. Napisał, że przyznaniu większych praw powinny towarzyszyć nowe obowiązki. Jego zdaniem więc wykroczeniem powinno się stać korzystanie z urządzeń elektronicznych na przejściach dla pieszych w sposób upośledzający percepcję, czyli np. pisanie esemesów.

– Nie byłbym zdziwiony, gdyby powodem utknięcia tej ustawy była wewnętrzna rozgrywka w obozie władzy przeciw premierowi Morawieckiemu. To jest temat, który można wykorzystać populistycznie, a nieodpowiednio zademonstrowany może się stać niewygodny – komentuje Łukasz Zboralski z portalu o bezpieczeństwie ruchu drogowego BRD24.pl.

Na razie pokłócony rząd uprzedziła Lewica. Złożyła w Sejmie projekt zmian w prawie o ruchu drogowym, realizujący wszystkie trzy zapowiedzi Morawieckiego. – Każdego dnia na drogach giną ludzie, a rząd zwleka z wprowadzeniem obiecanej przez własnego premiera ustawy – powiedziała posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

– To dla nas nieakceptowalne. Nasz elektorat mieszka w małych miasteczkach i na wsi, gdzie często nie kursuje PKS, a utrata prawa jazdy oznacza koniec możliwości zarobkowania – mówi jeden z polityków Solidarnej Polski. Jego zdaniem to wątpliwości szefa SP, zarazem ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, Zbigniewa Ziobry powodują zwłokę w pracach nad projektem, który miał zrewolucjonizować prawo o ruchu drogowym.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział go już w swoim exposé w listopadzie ubiegłego roku. – Polska jest dziś bezpiecznym krajem, ale wciąż jest jeden wyjątek. To bezpieczeństwo na drogach – powiedział.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
Paulina Matysiak: Lewica nie musi być przyspawana do liberałów
Polityka
Nowe przepisy o cyberbezpieczeństwie. Eksperci: to będzie sąd kapturowy
Polityka
Prawo i Sprawiedliwość bliskie rozłamu? Jarosław Kaczyński zwołał pilną naradę
Polityka
Kto zostanie kandydatem PiS na prezydenta? Michał Kamiński już wie