Wczoraj opisaliśmy nasze głosowanie w partyjnych wyborach Platformy Obywatelskiej przy użyciu dwóch kart wyborczych, które zdobyliśmy. Internetowo zagłosowaliśmy na Donalda Tuska, korespondencyjnie zaś – na Jarosława Gowina.
Nasze głosowanie to widowiskowa porażka Platformy, która wydała krocie na zabezpieczenie swoich wyborów.
Partia skupiła się przede wszystkim na zabezpieczeniu przed atakiem hakerów oraz przed podrabianiem kart do głosowania. Zupełnie nie doceniła niebezpieczeństwa, które wiąże się z wysłaniem kart do ponad 40 tysięcy czlonków Platformy w całym kraju. Część kart nie jest odbierana i wraca do centrali, część trafia w ręce ludzi, którzy nie są członkami PO. Według naszych informacji wytworzył się rynek wtórny obrotu kartami.
Partyjna komisja wyborcza zaprzecza.
– Wybory są zabezpieczone, natomiast któryś z członków PO musiał przekazać dziennikarzowi swoją kartę do głosowania. Nie mamy żadnych sygnałów, aby takich sytuacji było więcej – oświadczyła w rozmowie z Polską Agencją Prasową Krystyna Skowrońska (PO), szefowa partyjnej komisji, która ma czuwać nad przebiegiem wyborów. Jej zdaniem to „incydentalna sprawa".