Janusz Palikot i jego siedem twarzy

Na początku października Ruch Palikota zostanie złożony do politycznego grobu. Co zamierza twórca formacji?

Publikacja: 13.09.2013 21:09

Ruch Palikota balansuje dziś na granicy progu wyborczego

Ruch Palikota balansuje dziś na granicy progu wyborczego

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Jeśli polityczne przemiany Janusza Palikota łączyć ze zmianą jego garderoby, to zanosi się na rewolucję. Po fularze, pstrokatych krawatach i rozchełstanej koszuli, nadchodzi czas wąskiego śledzika.

Późny wtorkowy wieczór w Sejmie. Korytarze puste, bary i knajpy pozamykane na cztery spusty, bo posłowie zjadą się dopiero dzień później. W gabinecie Janusza Palikota jak zwykle unosi się zapach orientalnych kadzidełek – obsługa ma obowiązek je rozpalać jeszcze przed jego przyjściem. Palikot w nowym wcieleniu: w eleganckim, granatowostalowym garniturze, białej koszuli i modnym wąskim krawacie. – Tak, chcę wygrać wybory. Tak, chcę być premierem – mówi z pewnością, która nie przystaje liderowi ugrupowania walczącego o byt.

– Które to już pana wcielenie? – pytam, wskazując na błękitny krawat.

– Ostateczne – zarzeka się Palikot. – Badania pokazują, że ludzie nie traktowali tego poprzedniego Palikota poważnie. A ja chcę, żeby elektorat centrolewicowy – te 20 proc. ludzi, którzy odeszli od Platformy – zaczęli mnie uznawać za alternatywę dla Tuska. To niepowtarzalna szansa dla mnie i dla mojej partii.

Życie Palikota to wieczna ucieczka do przodu. Dokąd ucieka tym razem?

„Czego chcę? Dlaczego zabrnąłem w politykę? Dlaczego rzuciłem wszystko: ludzi, firmy, kontakty? Dlaczego zabrnąłem tak głęboko W CAŁKIEM NOWY ŚWIAT? Dokąd w nim zabrnąłem? Zabrnąłem? Co ja opowiadam?! Przecież jak ryba w wodzie, tak ja doskonale czuję się w polityce! Jak ryba w politycznym tomacie!”.

Kiedy w wyborczy wieczór 9 października 2011 r. Janusz Palikot usłyszał wynik swego dopiero co poczętego ugrupowania, któremu dał swe nazwisko, wydawał się triumfatorem. – Pięknie jest żyć! Wszystko jest możliwe! – mówił wówczas do wiwatujących zwolenników.

Palikot przy ścianie

Dwa lata od tego triumfu, Ruch Palikota zostanie złożony do politycznego grobu. Przestanie istnieć na nadzwyczajnym kongresie 5 i 6 października. Najbardziej prawdopodobne jest to, że partia przemieni się w Ruch Europa Plus. Palikot ma w zanadrzu jeszcze kilka innych nazw, które testuje w badaniach – jak większość swych działań.

Ugrupowanie pod nazwą Palikota doszło do ściany. Spec SLD od sondaży: – Z naszych badań wynika, że Palikota akceptuje nawet kilkanaście procent ludzi. Tyle że prawie nikt nie chce, żeby był premierem.

Decyzja o zmianie nazwy zapadła kilka miesięcy temu. Sam Palikot uznał, że czas odciąć pępowinę, że partia za bardzo się kojarzy z nim – co nie pomaga ani jemu, ani partii.

– Chcemy ściągać nowych ludzi, choćby ze środowisk uniwersyteckich. Nikt z nich nie chce przyjść do partii, która nosi czyjeś imię. To psychologiczna przeszkoda nie do pokonania – mówi bliski współpracownik Palikota.

W założeniu twórców nowego otwarcia, po przemianowaniu partii dołączą do niej nowi ludzie. Może wymarzeni uniwersyteccy profesorowie. Ale na pewno – emerytowani lub zmarginalizowani politycy lewicy i centrum z ostatniej dekady. I tu zaczynają się schody.

Obecny Ruch Palikota składa się z dwóch części. Jedną stanowią przedsiębiorcy lub byli samorządowcy – najczęściej gospodarczy liberałowie. Drugą – lewicowi aktywiści, często z sentymentem wspominający PRL. Zawsze, gdy w Ruchu Palikota dochodziło do konfliktów, to na tej właśnie linii. Mówi jeden z liberałów: – Jeśli w październiku okaże się, że w ramach nowego otwarcia do partii wejdą dawni baronowie SLD, to ja się wypisuję. Nie będę współpracował z „czerwonymi”. Są jakieś granice – rzuca mocnym słowem.

Tyle że i on, i wszyscy inni posłowie Ruchu Palikota są w tej grze pionkami. Palikot będzie je przestawiał tak, jak mu się spodoba. W rozmowie z „Rz” mówi: – Pewnych strat w partii nie da się wykluczyć.

„Uczyć się od nowa, przeżywać tę straszną niepewność, z całych sił walczyć, aby dopłynąć do nowego brzegu pewności, i tylko po to, aby – gdy już tam się po latach znajdę – zaraz ten brzeg porzucić dla nowych oceanów. Ja, tak w gruncie rzeczy nieśmiały i niepewny, sam siebie wciąż pcham w lęk, ryzyko, nieporadność, w trudność! O siło mojego paradoksu, która nie pozwalasz mi pozostać w raz zdobytym »ja«, a każesz mi każdego kolejnego ranka od nowa kwestionować wszystko, kim-czym jestem!”.

Do niedawna Palikot wydawał się dzieckiem szczęścia. Jako pierwszy polityk skruszył beton, który dzielił polską scenę polityczną między te same ugrupowania – PO, PiS, SLD i PSL. Wyglądało na to, że z kilku drobnych strumyków wyborców antyklerykałów, feministek, rozmiłowanej w „trawce” młodzieży – udało mu się stworzyć stały elektorat. Ale Palikot szansę przespał – po dwóch latach od wyborów jego partia ma poparcie w okolicach progu wyborczego.

– Nazwisko Palikota było potrzebne w wyborach, żeby ludzie na nas głosowali. Ale to błąd, że nie zmieniliśmy nazwy zaraz po wejściu do Sejmu – mówi znany poseł RP. – W dodatku Palikot miotał się – raz ogłaszał się liberałem, innym razem socjalistą, który za państwowe pieniądze chce budować fabryki.

W efekcie Ruch Palikota stał się głównie partią prymitywnej walki z Kościołem, co uwierało nawet niektórych jej posłów. Wewnętrzne sondaże i RP, i SLD pokazują, że wyborcy nic więcej o programie partii nie wiedzą.

Kiedy mówię to wszystko Palikotowi w jego orientalnie okadzonym gabinecie, przytakuje. – To co było potrzebne na samym początku – odróżnienie się od innych partii poprzez radykalne postulaty – zaczęło nas ograniczać – tłumaczy. – Moglibyśmy wegetować na poziomie 7–10 proc. nawet przez dwie kolejne kadencje. Ale to nam nie zapewni wygranej w wyborach. – Ludzie panu uwierzą? Policzmy pana dotychczasowe wcielenia: antykomunista, filozof, biznesmen i wydawca prawicowej prasy, konserwatysta z arystokratycznym szlifem, polityk-skandalista, lider radykalnej partii. Czas na siódmą twarz Palikota?

– Ja chcę rządzić, chcę być premierem. Dlatego zmieniam wizerunek, nazwę partii i rozbudowuję jej program. Ludzi bardzo interesuje poprawa jakości życia. A ja przedstawię program gospodarczy, który da na to szansę. Ideologia schodzi na dalszy plan, gospodarka będzie na pierwszym miejscu.

– Znów pan chlapnie jakąś głupotę, w stylu „gwałcenia” marszałek Nowickiej i okaże się, że to była kolejna maska, która efektownie opadła.

– Za „gwałt” tyle politycznie straciłem w elektoracie, że więcej takiego błędu nie popełnię.

Nowy Palikot ma być bardziej dystyngowany. I otoczony nowymi twarzami – etyk prof. Jan Hartman, opozycjonista, a potem minister w rządach SLD Andrzej Celiński, szef TVP z czasów afery Rywina Robert Kwiatkowski, zausznik Aleksandra Kwaśniewskiego europoseł Marek Siwiec. Palikot kusi też innego współpracownika Kwaśniewskiego – wyrzuconego z SLD Ryszarda Kalisza. – Kalisz chce kandydować do Parlamentu Europejskiego, a potem być ponadpartyjnym kandydatem na prezydenta. Może liczyć na nasze poparcie – deklaruje.

Co z Kwaśniewskim?

Widać, że Palikot ma z nim problem. Były prezydent po pierwszej euforii dla nowego, wspólnego ugrupowania Europa Plus, wrócił do swego stałego zajęcia, czyli zarabiania dolarowych plików na doradzaniu krajowym i zagranicznym oligarchom. Wcześniej jeszcze – jak to ma w zwyczaju – zaszkodził partii, występując publicznie z mocno rozbieganym wzrokiem i niepewną wymową.

Palikot: – Kwaśniewski miał dodać partii tej powagi, której brakowało. Miał nam pomóc zmienić wizerunek na bardziej stateczny. Widać już, że takiej roli nie spełni. Będzie z nami, ale jako lider partii muszę liczyć sam na siebie.

„Dlaczego jestem głęboko przekonany, że tak właśnie trzeba? Iść ze świńskim ryjem, machać ludziom wibratorem przed oczami, przebierać się za klauna, zakładać maski, doklejać sobie gębę antypisowskiej obsesji?! Próbuję zrozumieć własne uwikłanie, a jeszcze lepiej: wszelkie uwikłania mojego czasu, mojej epoki. Próbuję – spróbuję! zaryzykuję! – znaleźć w słowach definicję polityki mojej epoki, mojej polityki! Gadam do siebie. Toczę takie rozmowy wielokrotnie. Znasz to? Rozmawiasz z sobą? Dopytujesz czasem: O co ci, człowieku, chodzi? W co ty grasz, chłopie?”.

Cytaty pochodzą z manifestu „Pop-polityka”, wywiadu rzeki Janusza Palikota z samym sobą

Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię
Polityka
Rozliczanie PiS. Adrian Zandberg: Ludzie już żyją czymś innym
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Pojawił się nowy kandydat. Kim jest?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Tobiasz Bocheński odniósł się do sprawy Marcina Romanowskiego. "Nie ukrywałbym"