Prezydent nie do ruszenia

Hanna Gronkiewicz-Waltz przetrwała czyściec referendum i bardzo możliwe, że trafi teraz do samorządowego raju.

Publikacja: 19.10.2013 11:00

Hanna Gronkiewicz-Waltz celuje w trzecią kadencję.

Hanna Gronkiewicz-Waltz celuje w trzecią kadencję.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Właśnie ogłosiła, że będzie walczyć o trzecią kadencję prezydentury w Warszawie, a wiadomo, że raz wybrany prezydent miasta ma potem taki handicap w wyborach, że może pozostać na stanowisku praktycznie tak długo, jak sam będzie chciał.

Swoją decyzję o kandydowaniu pani prezydent ogłosiła dzień po referendum. Ale postanowienie w tej sprawie podjęła już jesienią ubiegłego roku. Zanim jednak mogła ogłosić swój plan, musiała obronić stanowisko. I zrobiła to w pełni profesjonalnie – zatrudniła PR-owców, którzy już w wakacje, jeszcze przed zebraniem podpisów wymaganych do rozpisania referendum, rozpoczęli akcję zmiany jej wizerunku. To o tym okresie Piotr Guział, burmistrz dzielnicy Ursynów, inicjator referendum, mówił, że pani prezydent zachowuje się jak rażona defibrylatorem, tak bardzo się uaktywniła.

Na dwa tygodnie przed głosowaniem przestała z kolei udzielać się w mediach, w obawie przed jakąś niezręcznością, która mogłaby być użyta przeciwko niej.

– Bo ona od początku uważała, że jej przeciwnicy zbiorą wymaganą liczbę podpisów i do referendum dojdzie, dlatego rzuciła się do walki – mówi współpracownik pani prezydent.

PO vs. Guziałowi

Dwa dni po referendum media obiegły kadry z saloniku TVN 24, gdzie pani prezydent spotkała się z burmistrzem Ursynowa, któremu chłodno uścisnęła dłoń i bez słowa poszła dalej. Niezręczność tej sytuacji i zakłopotanie Guziała było widoczne gołym okiem. W rzeczywistości jednak – jak mówi jeden z działaczy PO – Gronkiewicz-Waltz nigdy nie była na wojennej stopie z liderem Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej.

Gronkiewicz-Waltz szykuje stanowisko politykowi SLD?

– Tak naprawdę to najbardziej wojowali z nim jej współpracownicy, którzy nie mogli przeżyć, że Guział odebrał PO władzę na Ursynowie – opowiada nasz rozmówca z Platformy. – Odbywało się to na takiej zasadzie, że gdy inny burmistrz popełnił błąd, to mówili: „napraw", a gdy Guział się potknął, to mówili: „kara". Guział został burmistrzem dzięki zawiązaniu koalicji z PiS. Mógł wejść w koalicję z PO i nawet to zaproponowałem, ale radni Platformy nie chcieli oddać stanowiska burmistrza i sami wepchnęli go w ramiona partii Kaczyńskiego.  Gronkiewicz-Waltz przestrzegała, żeby nie popełnili błędu niedoceniania przeciwnika, ale nie słuchali – dodaje nasz rozmówca.

Po referendum burmistrzowie z PO zaczęli się domagać, żeby za karę przyciąć budżet Ursynowa na promocję. – Ale pani prezydent podobno była nastawiona ekumenicznie i tonowała nastroje – opowiada jeden z radnych opozycji.

Jednak polityk PO nie ma wątpliwości, że Guział za rozpętanie referendalnego piekła dostanie po kieszeni. – Budżet Ursynowa po prostu był większy niż w innych dzielnicach, więc wszystko zostanie wyrównane – mówi.

Ruch odbywa się płynnie

Podczas kampanii referendalnej PO starała się przekonać warszawiaków, że jedynym grzechem pani prezydent była zła komunikacja z mieszkańcami. Ale prawda jest taka, że zarzuty były dużo poważniejsze. Dla jednych nie do przyjęcia były podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, opłat za śmieci czy żłobków. Części mieszkańców naraziła się, gdy storpedowała pomysł ustawienia pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu, podpierając się argumentem, że Trakt Królewski to przestrzeń skończona, do której nic już dodawać nie wolno. Była też krytykowana za błyskawiczne usuwanie zniczy i kwiatów, które pojawiają się przed Pałacem Prezydenckim w każdą rocznicę katastrofy.

Ale według Sebastiana Wierzbickiego z SLD kroplą, która przelała czarę goryczy, było zawieszenie nocnych kursów metra w weekendy. – Chodziło raptem o 3 mln zł – mówi Wierzbicki. – A jestem pewien, że wkurzyło to młodych ludzi, którzy zorganizowali wówczas protest. Przestrzegaliśmy, że to zły pomysł, jak i prywatyzacja szkolnych stołówek czy podwyżka cen biletów.

Wierzbicki wspomina, że gdy rozmawiano o cenie biletów, radni SLD zaproponowali, by w tej sprawie spotkać się w połowie drogi. – W połowie drogi między Pałacem Kultury a placem Bankowym? – zdziwiła się pani prezydent. Naprzeciwko PKiN mieści się siedziba SLD, ale nie o to chodziło działaczom tej partii.

W sprawie metra warszawski ratusz się ugiął, zostawiając nocne kursy w weekendy, ale spirala niechęci do pani prezydent już zaczęła się nakręcać.

W sieci pojawiło się mnóstwo memów wykpiwających Gronkiewicz-Waltz. Jeden z nich pokazuje ją na tle samochodu tkwiącego w wodzie aż po szyby z podpisem „Ruch odbywa się płynnie". Dla urzędującego prezydenta to uderzenie nieomal nokautujące.

Nie da się ukryć, że przed referendum Gronkiewicz-Waltz zanotowała serię niefortunnych zdarzeń – od zalania Trasy Toruńskiej i świeżo otwartego tunelu pod Wisłostradą po odmowę zapłacenia kilku złotych za wejście do ogrodów w Wilanowie. Hitem Internetu była wypowiedź pani prezydent, że zamknięty tunel pod Wisłostradą cieszy kierowców, bo posuwając się w ślimaczym tempie objazdem wytyczonym nad Wisłą, mogą podziwiać widoki.

Wcześniej miała przeprawy z radnym PiS Jarosławem Krajewskim, który domagał się ujawnienia, kto jest beneficjentem umów-zleceń i o dzieło zawieranych przez ratusz. Nazwiska pani prezydent ujawniła dopiero wówczas, gdy przegrała proces z radnym w Sądzie Najwyższym.

– A cały proces kosztował nas, podatników, 65 tys. zł – zaznacza Krajewski.

W grudniu ubiegłego roku Gronkiewicz-Waltz postanowiła, że nie będzie udzielać wywiadów, bo chociaż ciężko pracuje, to i tak media pełne są krytycznych głosów pod jej adresem. W efekcie, gdy Guział atakował ją za wszystkie niespełnione obietnice od 2006 roku, ratusz nie reagował.

– To był błąd i zapłaciliśmy za niego słoną cenę – mówi polityk PO. Dopiero w czasie referendum pani prezydent zaczęła pojawiać się w świetle jupiterów. Na dodatek fortunnym zrządzeniem losu wpadki skończyły się jak ręką odjął.

– Nawet pogoda sprzyja pani prezydent – cieszył się w rozmowie z „Rz" Antoni Mężydło z PO.

Teraz odbiera każdy telefon

Czy fortuna nadal będzie jej sprzyjać? Według komentatorów politycznych pani prezydent będzie musiała przez najbliższy rok bardzo uważać na wizerunek, jeżeli chce zachować stanowisko w ratuszu. Warszawski SLD jest zadowolony z obecnej współpracy z panią prezydent.

Wcześniej Gronkiewicz-Waltz sporadycznie kontaktowała się radnymi Sojuszu. Gdy czegoś chciała od SLD, po prostu dzwoniła do Leszka Millera.

– Teraz odbiera ode mnie każdy telefon – mówi zadowolony Wierzbicki.

Krajewski uważa jednak, że Gronkiewicz-Waltz ma za mało czasu, żeby dobrze zajmować się Warszawą. – Wszyscy wiedzą, że w poniedziałki nie ma jej w ratuszu, bo prowadzi wykłady – mówi Krajewski. – Teraz jeszcze będzie musiała się zająć skłóconą warszawską PO, bo na prośbę Donalda Tuska została szefową tej organizacji. A Warszawa potrzebuje prezydenta na pełny etat.

Właśnie ogłosiła, że będzie walczyć o trzecią kadencję prezydentury w Warszawie, a wiadomo, że raz wybrany prezydent miasta ma potem taki handicap w wyborach, że może pozostać na stanowisku praktycznie tak długo, jak sam będzie chciał.

Swoją decyzję o kandydowaniu pani prezydent ogłosiła dzień po referendum. Ale postanowienie w tej sprawie podjęła już jesienią ubiegłego roku. Zanim jednak mogła ogłosić swój plan, musiała obronić stanowisko. I zrobiła to w pełni profesjonalnie – zatrudniła PR-owców, którzy już w wakacje, jeszcze przed zebraniem podpisów wymaganych do rozpisania referendum, rozpoczęli akcję zmiany jej wizerunku. To o tym okresie Piotr Guział, burmistrz dzielnicy Ursynów, inicjator referendum, mówił, że pani prezydent zachowuje się jak rażona defibrylatorem, tak bardzo się uaktywniła.

Pozostało 88% artykułu
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium
Polityka
Prof. Rafał Chwedoruk: Na konflikcie o TVN i Polsat najbardziej zyska prawica
Polityka
Pablo Morales nie zaszkodził PO. PKW nie zakwestionowała wydatków na rzecz internauty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora