Zarząd sejmiku mazowieckiego przygotował plan naprawy finansów województwa, który jest warunkiem uzyskania pożyczki z budżetu państwa. Wynika z niego, że Mazowsze będzie zaciskało pasa, gdzie się da. Zamrożone zostaną wydatki bieżące, m.in. nie będzie więcej pieniędzy na dotacje dla instytucji kultury ani na działalność sejmiku.
W latach 2014–2019 organizacje pozarządowe nie dostaną z kasy samorządu wojewódzkiego ani złotówki. We wspomnianym okresie nie będzie też środków na ochronę zabytków. Zarząd planuje duże ograniczenie wydatków na remonty dróg wojewódzkich. Wcześniej roczne wydatki na ten cel wynosiły ok. 68 mln złotych rocznie, a począwszy od 2014 r. województwo będzie wydawało zaledwie 26 mln złotych na drogi.
Żeby uratować się przed bankructwem, zarząd sejmiku zamierza jeszcze w tym roku wziąć 220 mln złotych pożyczki z budżetu państwa na spłatę podatku solidarnościowego zwanego janosikowym. Również w przyszłym roku zamierza ratować się pożyczką w wysokości 246 mln złotych, bo tyle pieniędzy zgodnie z szacunkami zabraknie w budżecie sejmiku. Spłata zadłużenia będzie najbardziej obciążała sejmik w latach 2017–2024. W 2017 roku na obsługę kredytów i wyemitowanych w 2009 roku obligacji Mazowsze będzie musiało przeznaczyć blisko 200 mln złotych. A od 2020 r. – ponad 100 mln złotych. Spłata wszystkich długów zakończy się w 2039 r., jeżeli oczywiście nie zostaną zaciągnięte nowe zobowiązania.
Opozycja już grzmi, że marszałek Adam Struzik zadłuży województwo na wiele lat, a poza tym z powodu narosłych długów ograniczy możliwości rozwojowe województwa. – Program oszczędnościowy jest de facto programem regresu Mazowsza – narzeka w rozmowie z „Rz" Grzegorz Pietruczuk z SLD. I dodaje, że największy ciężar spłaty zadłużenia przypadnie na nową kadencję samorządową, kiedy Adam Struzik być może nie będzie już marszałkiem województwa.
– Moim zdaniem to nie jest żaden plan naprawczy, tylko rabunkowy – wtóruje mu Witold Kołodziejski z PiS. – Nie widzę w nim żadnej koncepcji. Cały ten plan wygląda, jakby został skonstruowany po to, żeby uśpić sumienia urzędników Ministerstwa Finansów, spokojnie wziąć kolejne pożyczki i przetrwać do końca kadencji, a potem choćby potop.