Na stanowisko ministra Marek Sawicki został powołany nieco ponad miesiąc temu. Zaczął swoje rządy przy ul. Wspólnej w Warszawie od zakupu tabliczki ze swoim imieniem i nazwiskiem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie kwota, jaką za nią zapłacono. Jak udało nam się ustalić, za tabliczkę dla ministra resort zapłacił... 2644,5 zł. Informację potwierdziło nam Biuro Administracyjno-Budżetowe resortu. Odpowiedziało, że „zakup został zrealizowany na podstawie zapytania o cenę i wniosku o udzielenie zamówienia, do którego nie stosuje się przepisów ustawy prawo zamówień publicznych".
Dlaczego ta kwota szokuje? Bo takie tabliczki można zamówić za 20 razy mniejsze pieniądze. Katarzyna Kamieniewska z warszawskiej firmy Laminex mówi „Rz", że grawerowaną wizytówkę z mosiądzu można kupić za 130 zł. W firmie BORO w Nowym Targu tabliczka laminatowa kosztuje 47 zł. W PolGer we Wrocławiu usłyszeliśmy, że koszt reprezentacyjnej tabliczki z imieniem i nazwiskiem to 150–200 zł. Na pytanie, co musiałoby na niej być, by kosztowała tyle, ile wydał resort, usłyszeliśmy: litery ze srebra albo pozłacane.
Małgorzata Książyk, dyrektor Biura Prasowego resortu rolnictwa, na pytania, z czego zrobiona jest tabliczka i dlaczego jest taka droga, odmówiła odpowiedzi.
To kolejny co najmniej kontrowersyjny wydatek Sawickiego. Z wystąpienia pokontrolnego ministra Jacka Cichockiego, skierowanego do Andrzeja Grossa, prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (zostało ono przeprowadzone po aferze z tzw. taśmami Serafina i stało się powodem do przekazania tej sprawy do CBA) dowiadujemy się, że minister już wcześniej „niecelowo" wydawał publiczne pieniądze. Kontrolerzy zarzucają ARiMR, że niewłaściwie sfinansowała za 1,8 mln zł 81 spotów telewizyjnych ministra Sawickiego i ówczesnego prezesa Agencji Tomasza Kołodzieja. Wytykają tym działaniom, prowadzonym w latach 2011–2012, intencje polityczne. Bohaterowie spotów reklamowali teoretycznie m.in. polską żywność, ale data emisji wskazuje, że chodziło o kampanię wyborczą. Kontrola wykazała ponadto, że Sawicki za 25 tys. zł wykupił za publiczne pieniądze w dwutygodniku „Gala" wywiad sponsorowany z samym sobą. Też został opublikowany w okresie przedwyborczym 9 października 2011 r.
Marek Sawicki po przyjściu do resortu chce też dać pracę bliskim osobom. Z naszych informacji wynika, że był już przygotowany wniosek o zatrudnienie byłego szefa ARiMR Tomasza Kołodzieja. To o tyle dziwne, bo został on odwołany z tej funkcji w wyniku wykrytych w Agencji nieprawidłowości. Tak wskazuje KPRM. Na nasze pytanie o realne skutki wystąpienia do ARiMR odpowiada, że „w sierpniu 2013 r. prezes Agencji poinformował o działaniach podjętych w celu usunięcia nieprawidłowości (...). W wyniku podjętych działań stanowiska stracili: pan Tomasz Kołodziej".