Od Rosji odgradza się kolejny kraj

Trzeci już sąsiad Kremla postanowił zbudować płot na granicy z Rosją, bojąc się jej polityki i napływu imigrantów.

Aktualizacja: 27.08.2015 22:08 Publikacja: 26.08.2015 21:00

Prezydent Estonii Toomas Hedrik i oficer estońskiej służby bezpieczeństwa Eston Kohver

Prezydent Estonii Toomas Hedrik i oficer estońskiej służby bezpieczeństwa Eston Kohver

Foto: AFP

Estoński departament policji i straży granicznej zapowiedział, że rozpoczyna przygotowania do zbudowania ogrodzenia na granicy. Stało się to dwa tygodnie po skazaniu w Rosji oficera estońskiej służby bezpieczeństwa. Według władz w Tallinie Eston Kohver został porwany z terytorium Estonii w pobliżu granicy z Rosją przez uzbrojonych agentów FSB.

Po rozpadzie Związku Radzieckiego granica obu państw została wytyczona w terenie, ale nie ma tam żadnych specjalnych płotów czy urządzeń. W niektórych lesistych miejscach trudno rozpoznać jej przebieg.

Rosyjskie władze z kolei twierdziły, że Kohvera złapano aż pod Pskowem. Oficera skazano na 15 lat więzienia.

Teraz Tallin zamierza zbudować metalowe, 2,5-metrowe płoty na 108 kilometrach lądowej granicy z Rosją. Na granicznym jeziorze Pejpus zaś Estończycy zamierzają umieścić 600 boi. Płoty nie będą stawiane wzdłuż brzegów rzek ani też na znacznych obszarach lesistych bagien. Tam Estończycy chcą umieścić kamery wideo i patrolować je dronami z powietrza.

Trzy tygodnie przed Tallinem również Ryga zapowiedziała budowę na swojej wschodniej granicy ogrodzeń za 17 mln euro. „To (wzmocnienie ochrony) jest znacznie wygodniejsze niż kupowanie bez przerwy biletów deportowanym nielegalnym uchodźcom" – tłumaczył łotewski minister spraw wewnętrznych Rihards Kozlovskis. Łotwa publicznie tłumaczy się koniecznością ochrony przed nielegalnymi imigrantami napływającymi z Rosji – od początku roku złapano już na Łotwie 200 imigrantów, którzy przybyli z terenu Rosji. Nieoficjalnie jednak chce odciąć zamieszkane przez ludność rosyjskojęzyczną wschodnie części państwa od penetracji rosyjskich służb.

Dwa państwa bałtyckie dołączyły w ten sposób do Ukrainy, która od jesieni 2014 roku buduje na swojej granicy z Rosją „europejski wał". W przeciwieństwie jednak do Bałtów Kijów oficjalnie uznał Moskwę za agresora, dlatego też na swojej wschodniej granicy buduje nie tylko płoty.

Granica rosyjsko-ukraińska została już częściowo wzmocniona metalowymi ogrodzeniami, dwumetrowym rowem, a w niektórych miejscach – okopami i polowymi umocnieniami, łącznie ze stanowiskami dla dział i czołgów. Umocnienia jednak budowane są wyłącznie na drogach prowadzących do dużych miast (Charków, Czernichów, Sumy) oraz na zapleczu frontu w Donbasie.

Wykonanie projektu jest stale przerywane z powodu braku pieniędzy. Tymczasem Rosjanie, zdenerwowani ukraińskimi pracami, zaczęli również budować umocnienia na kilku odcinkach granicy. Poza celem propagandowym chcą uniemożliwić przenikanie do Rosji uzbrojonych rosyjskich bojówkarzy z Donbasu.

Estoński departament policji i straży granicznej zapowiedział, że rozpoczyna przygotowania do zbudowania ogrodzenia na granicy. Stało się to dwa tygodnie po skazaniu w Rosji oficera estońskiej służby bezpieczeństwa. Według władz w Tallinie Eston Kohver został porwany z terytorium Estonii w pobliżu granicy z Rosją przez uzbrojonych agentów FSB.

Po rozpadzie Związku Radzieckiego granica obu państw została wytyczona w terenie, ale nie ma tam żadnych specjalnych płotów czy urządzeń. W niektórych lesistych miejscach trudno rozpoznać jej przebieg.

Rosyjskie władze z kolei twierdziły, że Kohvera złapano aż pod Pskowem. Oficera skazano na 15 lat więzienia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Niestrategiczna broń jądrowa. Łukaszenko zapowiada "ostateczną decyzję"
Polityka
Andrzej Łomanowski: Piąta inauguracja Władimira Putina częściowo zbojkotowana. Urzędnicy czekają na awanse
Polityka
Władimir Putin został po raz piąty prezydentem Rosji
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Bogata biblioteka białoruskiego KGB. Listy od donosicieli wyciekły do internetu