– Posłom wyraźnie znudziła się rola maszynek do głosowania – mówi politolog dr hab. Norbert Maliszewski. W ten sposób komentuje statystyki dotyczące kończącej się kadencji Sejmu.
Pod pewnymi względami była podobna do pozostałych. Od przeciętnej nie odbiegają liczby 102 posiedzeń Sejmu i 753 uchwalonych ustaw. Jednak wyraźny trend widać w statystykach dotyczących indywidualnej pracy posłów. Wszystkie wystrzeliły w górę.
Wysyp interpelacji
Przykładem może być liczba interpelacji, czyli pism, które posłowie mają prawo kierować do ministrów. W latach 90. po ten instrument sięgali incydentalnie. Przykładowo w kadencji z lat 1993–1997 wnieśli tylko 2,6 tys. interpelacji.
W poprzedniej kadencji było ich 24,4 tys., a w obecnej – 34,8 tys.
– W pewnym momencie pracownicy ministerstw zaczęli nas alarmować, że idą na to ryzy papieru. Dlatego wprowadziliśmy zmianę polegającą na tym, że interpelacje składa się drogą elektroniczną – relacjonuje jeden z urzędników Kancelarii Sejmu.