Czy zgadza się pan z opinią, że końcówka kampanii prezydenckiej przybrała wyjątkowo ostry, brutalny charakter?

Tak, zgadzam się, choć trzeba przyznać, że widziałem już wiele brutalnych kampanii wyborczych. Ta jednak wydaje się szczególnie trudna dla jednego z kandydatów – Karola Nawrockiego. Odnoszę wrażenie, że PiS intensywnie próbowało znaleźć coś kompromitującego na Rafała Trzaskowskiego, ale bez większego powodzenia. Z kolei w przypadku Nawrockiego nie trzeba się specjalnie wysilać, by natrafić na informacje, które mogą polaryzować – choć nie jestem pewien, czy rzeczywiście tak się dzieje. Bo gdy w tym tygodniu ukazał się artykuł sugerujący rzekomą współpracę Nawrockiego z sutenerami oraz jego domniemane zaangażowanie – jako ochroniarza – w dostarczaniu usług seksualnych gościom w hotelu Grand w Sopocie, wielu oczekiwało politycznego trzęsienia ziemi. Spodziewano się, że kampania się zatrzyma, że wszystko stanie w miejscu. Tymczasem ona toczy się dalej. Mam wrażenie, że Nawrocki jest w pewnym sensie „teflonowy”, co z pewnością zaskakuje sztabowców Platformy Obywatelskiej i Rafała Trzaskowskiego.

Czytaj więcej

Artur Bartkiewicz: Wybory prezydenckie w Polsce, czyli wybieramy, kogo nie wybierać

Czy pana zdaniem możemy mieć do czynienia z tzw. efektem Trumpa – takim, jaki obserwowaliśmy w 2016 roku w USA? 

Przekonamy się 1 czerwca. Jeśli faktycznie pojawi się taki mechanizm, będzie to z pewnością jedna z możliwych interpretacji wyniku. Na razie jednak trudno to jednoznacznie ocenić. Zakładam, że różnica między kandydatami będzie minimalna – raczej nie pół miliona głosów, ale raczej sto, może dwieście tysięcy. To będzie walka „na żyletki”, w której do ostatniej chwili wyniki sondaży i prognozy mogą się zmieniać – raz na korzyść jednego, raz drugiego kandydata.

A piwo Sławomira Mentzena z Radosławem Sikorskim i Trzaskowskim było ważne?

Myślę, że ten temat rzeczywiście może mieć znaczenie, ale raczej w kontekście wyborców Konfederacji. Trudno jednak jednoznacznie ocenić jego wagę – nie wiem, na przykład, jak zareagował na to spotkanie w pubie Sławomira Mentzena sam Krzysztof Bosak ani jak odebrali je poszczególni wyborcy tej formacji. Dla części z nich była to wręcz forma ideowej czy nawet osobistej zdrady. Myślę, że ogólny wpływ tego wydarzenia będzie jednak raczej niewielki. Mieliśmy już do czynienia z różnymi badaniami opinii publicznej, które pokazywały możliwe przepływy elektoratu. Z tych danych wynika, że wyborcy Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna – mimo ostatnich wydarzeń – raczej kierują swoje poparcie w stronę Karola Nawrockiego. Z kolei sympatycy pozostałych kandydatów związanych z tzw. koalicją 15 października, a nawet ci, którzy nie są formalnie częścią rządu – mam tu na myśli chociażby wyborców Adriana Zandberga – skłaniają się ku Rafałowi Trzaskowskiemu.