Harvard broni się przed Donaldem Trumpem

Administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych nie daje za wygraną i sięga po coraz to nowsze sposoby doprowadzenia prestiżowego uniwersytetu do ruiny.

Publikacja: 26.05.2025 04:07

Donald Trump straszy, że zabierze Harvardowi status organizacji non profit, co oznaczałoby, że uczel

Donald Trump straszy, że zabierze Harvardowi status organizacji non profit, co oznaczałoby, że uczelnia musiałby zacząć płacić ogromne podatki.

Foto: REUTERS/Nathan Howard

W czwartek administracja Donalda Trumpa zabroniła Uniwersytetowi Harvarda przyjmowania studentów z zagranicy. W piątek uczelnia złożyła pozew sądowy przeciwko temu rozporządzeniu i sędzia federalny w Bostonie tymczasowo go zablokował. To drugi pozew Harvarda przeciwko władzom i kolejna odsłona w batalii tej prestiżowej uczelni z waszyngtońską administracją, która wcześniej zablokowała ponad 2 miliardy dolarów w federalnych dotacjach na badania naukowe i medyczne dla tego uniwersytetu oraz chce ingerować w to, jak Harvard jest zarządzany i jakich wykładowców zatrudnia. Prezydent straszy też, że zabierze tej uczelni status organizacji non profit, co oznaczałoby, że Harvard musiałby zacząć płacić ogromne podatki. 

Ogłaszając w czwartek cofnięcie pozwolenia na przyjmowanie studentów z zagranicy, sekretarz bezpieczeństwa narodowego Kristi Noem bezpodstawnie oskarżyła tę uczelnię o „podsycanie przemocy, antysemityzmu i współpracę z Komunistyczną Partią Chin”.

„Za jednym zamachem rząd chciał skreślić jedną czwartą studentów Harvarda, którzy wnoszą znaczący wkład w rozwój uczelni i jego misji. Bez studentów międzynarodowych Harvard nie jest Harvardem” – napisali w piątkowym pozwie sądowym przedstawiciele tej 389-letniej uczelni, dodając, że rozporządzenie to jest „rażącym naruszeniem Konstytucji Stanów Zjednoczonych i innych praw federalnych”. 

Trump walczy nie tylko z uniwersytetami, ale także mediami, kancelariami prawniczymi czy sądami

Na tym uniwersytecie studiuje obecnie 6800 obcokrajowców, którzy stanowią 27 procent wszystkich studentów. Usunięcie ich z listy studentów pozbawi uczelnię znacznej części dochodu, bo osoby z zagranicy zazwyczaj płacą wyższe czesne za studia niż Amerykanie. Brak zagranicznych studentów również ogranicza rozwój myśli akademickiej otwartej na perspektywy z całego świata oraz nabór światowych talentów z różnych dziedzin. We wniosku sądowym władze Harvarda argumentują, że rozporządzenie władz federalnych zdestabilizuje pracę uczelni, zmuszając ją do odwołania tysięcy decyzji o przyjęciu na studia, oraz zagrozi egzystencji niezliczonych programów akademickich, a to negatywnie odbije się również na amerykańskich studentach.

Rektor tej uczelni Alan Garber argumentuje, że władze bezprawnie próbują przejąć kontrolę nad programem nauczania, wykładowcami oraz studentami tej prywatnej instytucji. Dodaje, że rozporządzenie Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego zostało wydane, mimo że Harvard wywiązał się z kwietniowych żądań „bezprecedensowych w swej naturze i zasięgu”, m.in. dotyczących ujawnienia informacji na temat studentów międzynarodowych.

Czytaj więcej

Donald Trump chce dobić Harvard. Uczelnia nie zamierza się ugiąć

Batalia między Harvardem a Białym Domem to część szerszej kampanii republikańskiej administracji nastawionej na podporządkowanie amerykańskich uczelni, kancelarii prawniczych, mediów, sądów i innych instytucji ich konserwatywnej agendzie. Podczas kampanii prezydenckiej Trump używał określenia „marksistowskie maniaki” w odniesieniu do prestiżowych uczelni amerykańskich należących do Ligi Bluszczowej, które uważa za zbyt liberalne. Tylko wobec Harvarda sześć agencji federalnych wszczęło co najmniej osiem dochodzeń. W Kongresie natomiast złożony został projekt ustawy, która podniesie podatki na tzw. żelazne fundusze, które są zabezpieczeniem dla każdej z tych uczelni. Jeżeli zostanie zatwierdzony, to Harvard rocznie płacić będzie 850 milionów podatków.

Choć w rzeczywistości chodzi o kontrolę nad tym, co i jak uniwersytety uczą, i wytępienie w Ameryce myśli liberalnej, w walce z uczelniami administracja Donalda Trumpa używa pretekstu, oskarżając te instytucje o niewystarczającą ochronę studentów pochodzenia żydowskiego podczas protestów przeciwko izraelskiej kampanii militarnej w Strefie Gazy. Cofa też miliardy dolarów funduszy na badania i programy naukowe na uczelniach, które – zdaniem administracji Trumpa – są zbyt „woke” czyli promują ideę „różnorodności, równości i integracji”. Oprócz tego administracja Trumpa próbowała wykorzystać dane z federalnego systemu rejestrującego studentów zagranicznych, by usunąć ich z kraju, przede wszystkim tych, którzy brali udział w propalestyńskich protestach. 

Uniwersytet Columbia przyjął bardziej pojednawczą taktykę wobec Białego Domu

Uniwersytet Harvarda jest tą spośród dziesięciu prestiżowych uczelni, która najmocniej broni się przed ingerencją władz w życie akademickie. Inną drogę w walce z naciskami ze strony władz obrała np. Columbia University. Ta nowojorska uczelnia zgodziła się zreformować proces dyscyplinarny pod dyktando Białego Domu oraz zmienić program nauczania, szczególnie jeśli chodzi o przedmioty związane z Bliskim Wschodem, po tym jak administracja Trumpa wycofała 400 milionów dolarów dotacji pod pretekstem, że Columbia, gdzie odbyły się jedne z najgłośniejszych protestów studenckich w kraju, nie podjęła wystarczających kroków w walce z antysemityzmem. 

W rezultacie polityki obecnej administracji uczelnie w całym kraju planują cięcia w liczbie zajęć, etatów, w zakupach wyposażenia i przyjmowaniu magistrantów i doktorantów oraz przerwy w badaniach naukowych, w tym w dziedzinie zdrowia publicznego. Princeton University, który stracił dziesiątki grantów federalnych, przygotowuje plan 5–10-procentowych cięć budżetowych, Columbia University m.in. zwolniła 180 osób, których praca opłacana była przez granty wycofane przez administrację Trumpa. Większość pracowników nie otrzyma podwyżek, a jednocześnie uczelnia oferuje im wcześniejsze przejście na emeryturę. Potencjalne lub wprowadzone cięcia w dotacjach federalnych pogłębiają kryzys amerykańskich uczelni, które już od jakiegoś czasu cierpią na spadające zainteresowanie studiami. 

 – Będziemy musieli znaleźć nową formułę na działalność wyższych uczelni i na to, jak finansować wyższą edukację – mówi w wywiadzie dla „Wall Street Journal” Ruth Johnston z National Association of Colleges and Universities.

W czwartek administracja Donalda Trumpa zabroniła Uniwersytetowi Harvarda przyjmowania studentów z zagranicy. W piątek uczelnia złożyła pozew sądowy przeciwko temu rozporządzeniu i sędzia federalny w Bostonie tymczasowo go zablokował. To drugi pozew Harvarda przeciwko władzom i kolejna odsłona w batalii tej prestiżowej uczelni z waszyngtońską administracją, która wcześniej zablokowała ponad 2 miliardy dolarów w federalnych dotacjach na badania naukowe i medyczne dla tego uniwersytetu oraz chce ingerować w to, jak Harvard jest zarządzany i jakich wykładowców zatrudnia. Prezydent straszy też, że zabierze tej uczelni status organizacji non profit, co oznaczałoby, że Harvard musiałby zacząć płacić ogromne podatki. 

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Siedemnaścia państw żąda od KE wykorzystania uprawnień przeciwko Węgrom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Polityka
Co z obietnicą Merza? Trwa impas w sprawie dostaw taurusów dla Ukrainy
Polityka
Rosja: zaufanie do Putina najniższe od trzynastu lat
Polityka
Lew Olowski. Polonus postrachem Departamentu Stanu
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Polityka
NATO za cła: gra Unii Europejskiej z Donaldem Trumpem
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont