Rumuni wywracają stolik. Druga tura wyborów prezydenckich bez kandydata elit

Do drugiej wyborów prezydenckich przechodzą dwaj kandydaci, którzy zwalczali establishment. Największe szanse ma lider skrajnej prawicy George Simion.

Publikacja: 05.05.2025 15:00

George Simion w pierwszej turze otrzymał 40,3 proc. głosów

George Simion w pierwszej turze otrzymał 40,3 proc. głosów

Foto: REUTERS/Alkis Konstantinidis/File Photo

Zwycięstwo Simiona nie jest niespodzianką, ale jego skala już tak. Instytut badania opinii publicznej FlashData podawał przed niedzielnymi wyborami, że lider Sojuszu Jedności Rumunów (AUR) otrzyma 29 proc. głosów. Poparło go ostatecznie 40,3 proc. spośród 53 proc. tych, którzy poszli głosować. Wśród Rumunów żyjących za granicą jego sukces był wręcz przytłaczający. 

Ale przeciwnikiem Simiona w drugiej turze 18 maja też nie będzie przedstawiciel rządzącej koalicji – socjaldemokratów (PSD) i konserwatystów (PNL) popieranej przez mniejszość węgierską – Crin Antonescu, tylko liberalny burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan. Zbudował on swoją pozycję polityczną na zwalczaniu korupcji i układów rządowych. Uzyskał 20,9 proc. głosów. FlashData twierdzi, że to Simion wyjdzie zwycięsko z drugiej tury, i to z przewagą 5,5 punktu procentowego nad swoim przeciwnikiem. Miałby on w szczególności uzyskać poparcie wyborców byłego premiera z PSD wyrzuconego za korupcję Victora Ponty, który tak jak Simion niespodziewanie stał się zwolennikiem Donalda Trumpa. I on uzyskał w minioną niedzielę zaskakująco dobry wynik (13 proc.). 

George Simion chce powierzyć prorosyjskiemu Calinowi Georgescu stanowisko premiera

Odrzucenie przez Rumunów dotychczasowej elity rządzącej może zaskakiwać. Kraj odniósł spektakularny sukces gospodarczy, choć ostatnio rozwija się wolniej (1,5 proc. PKB w tym roku). Rzecz historyczna: zdaniem MFW z 49,2 tys. dolarów na mieszkańca (przy uwzględnieniu realnej siły nabywczej walut narodowych) Rumunia wyprzedziła Węgry (48,6 tys. dol.). Stała się też krajem imigracji, tak bardzo brakuje rąk do pracy (to też wynik zapaści demograficznej: liczba ludności Rumunii spadła w ostatnich kilkunastu latach z 23 do 19 mln). 

Czytaj więcej

Czy Rumunia jest demokracją? George Simion: Jeśli tak, to jest to demokracja bardzo dziwna

Jednak w rozmowie sprzed paru tygodni z „Rzeczpospolitą” Simion tak tłumaczył powody buntu społecznego: „dane MFW nie biorą pod uwagę tego, że jest to wzrost przede wszystkim pompowany przez koncerny międzynarodowe. To się nie przekłada na jakość życia. Ta pozostaje bardzo zła”. 

W listopadzie Trybunał Konstytucyjny odwołał drugą turę wyborów, gdy okazało się, że prorosyjski kandydat Calin Georgescu uzyskał ponad 40 proc. głosów. Sędziowie uznali, że jest to w znacznym stopniu wynik ingerencji Kremla w kampanię. W niedzielę Simion oddał swój głos razem z Georgescu. Zapowiedział też, że jeśli wygra wybory, powierzy temu ostatniemu wysokie stanowisko w rządzie, być może nawet premiera (musiałby się na to zgodzić parlament). 

Odwołanie wyborów bardzo krytycznie przyjął Donald Trump. Simion we wspomnianej rozmowie z „Rz” dowodził: „jeżeli to, co mieliśmy przez ostatnie 35 lat, można nazwać demokracją, to jest to demokracja bardzo dziwna. Kontroluje ją układ. Układ, do którego należał i sam Georgescu: miał on jasne powiązania ze służbami specjalnymi, został wysłany do naszego przedstawicielstwa przy ONZ. Ten skorumpowany system był jednak wspierany przez Unię Europejską, bo w Brukseli uważa się, że alternatywa, w tym moje ugrupowanie AUR, jest bardziej niebezpieczna”.

Wzorem dla George Simiona jest premier Włoch Giorgia Meloni

Faktem pozostaje, że Simion częścią establishmentu nie jest. Zaczynał od udziału w manifestacjach poparcia dla aneksji Mołdawii przez Rumunię, malował na ścianach budynków hasła idące w tym kierunku. Dziś ma zakaz wjazdu do Mołdawii, podobnie zresztą jak do Ukrainy.

W 2019 roku założył ugrupowanie AUR, które w parlamencie ma teraz drugi największy klub, a w sondażach wręcz prowadzi. Simion zapowiada, że podobnie jak Trump wstrzyma wsparcie wojskowe dla Ukrainy. Z entuzjazmem wypowiadał się też o próbie zbliżenia prezydenta USA z Władimirem Putinem. Zapewnia jednak „Rz”, że inaczej niż Georgescu nie rozpisze referendum w sprawie wystąpienia kraju z UE i NATO. Jego zdaniem alians z Amerykanami jest wręcz podstawą bezpieczeństwa kraju. 

– Całkowicie zgadzamy się z programem MAGA, z punktu widzenia ideologicznego AUR jest partią trumpistowską – zapewniał w dniu wyborów Simion. 

Czytaj więcej

George Simion: Europa musi znów stać się normalna

To wywołuje niepokój w Europie o powstanie w Unii potężnego, prorosyjskiego bloku krajów rządzonych przez nacjonalistyczne ugrupowania populistyczne złożonego z Rumunii, Węgier i Słowacji. Bruksela ma zupełnie inną wizję wsparcia Kijowa niż Waszyngton, m.in. odmawiając uznania aneksji Krymu, opowiadając się za utrzymaniem otwartych drzwi do NATO czy deklarując, że częścią porozumienia pokojowego muszą być gwarancje bezpieczeństwa dla Kijowa. 

Sam Simion utrzymuje jednak bliskie relacje z Jarosławem Kaczyńskim, którego wielokrotnie odwiedzał w Warszawie. Lider PiS jest zaś zdecydowanym wrogiem Putina. Przywódca AUR zapowiada też, że w razie zwycięstwa w wyborach będzie naśladował premier Włoch Giorgię Meloni, która również wspiera Ukraińców. Zarówno Bracia Włosi (FdI), jak i AUR i PiS należą do jednego klub w Europarlamencie: Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR). 

Prezydent ma w Rumunii znaczące kompetencje, gdy idzie o sprawy zagraniczne i obronne. Jego władzę istotnie ogranicza jednak w sprawach wewnętrznych parlament, gdzie partia Simiona pozostaje w opozycji. Najbliższe wybory są zaś planowane dopiero na 2028 r., choć mogą zostać przyspieszone. 

Zwycięstwo Simiona nie jest niespodzianką, ale jego skala już tak. Instytut badania opinii publicznej FlashData podawał przed niedzielnymi wyborami, że lider Sojuszu Jedności Rumunów (AUR) otrzyma 29 proc. głosów. Poparło go ostatecznie 40,3 proc. spośród 53 proc. tych, którzy poszli głosować. Wśród Rumunów żyjących za granicą jego sukces był wręcz przytłaczający. 

Ale przeciwnikiem Simiona w drugiej turze 18 maja też nie będzie przedstawiciel rządzącej koalicji – socjaldemokratów (PSD) i konserwatystów (PNL) popieranej przez mniejszość węgierską – Crin Antonescu, tylko liberalny burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan. Zbudował on swoją pozycję polityczną na zwalczaniu korupcji i układów rządowych. Uzyskał 20,9 proc. głosów. FlashData twierdzi, że to Simion wyjdzie zwycięsko z drugiej tury, i to z przewagą 5,5 punktu procentowego nad swoim przeciwnikiem. Miałby on w szczególności uzyskać poparcie wyborców byłego premiera z PSD wyrzuconego za korupcję Victora Ponty, który tak jak Simion niespodziewanie stał się zwolennikiem Donalda Trumpa. I on uzyskał w minioną niedzielę zaskakująco dobry wynik (13 proc.). 

Pozostało jeszcze 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Premier Rumunii ogłosił rezygnację
Polityka
Orbán odpowiada Zełenskiemu: O tym, co myślą Węgrzy nie decyduje prezydent w Kijowie ani biurokraci w Brukseli
Polityka
Powtórzone wybory prezydenckie w Rumunii. Triumf kandydata prawicy
Polityka
Donald Tusk sprowadzony ze sceny podczas uroczystości. Niebezpieczny incydent
Polityka
Donald Trump zapowiada ponowne otwarcie więzienia Alcatraz
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku