Pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze – tego według cesarza Francuzów potrzebuje kraj pogrążony w wojnie. Kijów ich nie ma. To powinno być naturalne w państwie trzeci rok broniącym się przed agresją większego sąsiada. Ale też trochę dziwi.
Mimo wojny ukraińska gospodarka rośnie
Naturalne, bo od początku pełnoskalowej wojny rozpoczętej przez Rosję, już jedna trzecia mieszkańców Ukrainy albo wyjechała za granicę, albo imigrowała wewnątrz kraju, uciekając przed działaniami wojennymi. Przy czym tak naprawdę nie ma przed nimi ucieczki, bo cały kraj jest zagrożony uderzeniami z powietrza.
Czytaj więcej
Ukraiński rząd przygotował przyszłoroczny budżet. Niemal w połowie jest uzależniony od przelewów z Zachodu. – I nawet o te pieniądze będziemy musieli jeszcze powalczyć – mówi „Rzeczpospolitej” ukraiński ekonomista.
Wszechobecne zagrożenie paraliżuje przede wszystkim działalność gospodarczą. Nie wszystko można produkować w garażu nierzucającym się w oczy rosyjskiemu zwiadowi powietrznemu. Poza tym doskwierają wieczne braki prądu – Rosja systematycznie niszczy energetykę.
Pomimo wszechogarniającej wojny ukraińska gospodarka cały czas jednak rośnie – w tym roku to będzie podobno 3 proc. I to jest zdumiewające. Ukraina pozostaje gospodarczo niebywale odporna. Zdolności przystosowawcze i chęć do życia wbrew wszystkim i wszystkiemu budzą podziw.