Kaczyński odniósł się do kontrdemonstrantów, którzy protestowali w czasie, gdy politycy PiS składali wieniec pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej w Warszawie, na Placu Piłsudskiego.
Jarosław Kaczyński łączy sprawę Pawła Rubcowa z tym, co działo się w Polsce po katastrofie smoleńskiej
- Ci, którzy przeszkadzają, mają prawo do demonstracji, ale muszą być w odległości co najmniej 100 metrów. Policja udaje, że się nic nie dzieje. Pojedynczy policjanci czasem reagują, i tu jesteśmy wdzięczni. Ci, którzy dowodzą, mają najwyraźniej inne rozkazy. I to jest jeszcze jeden z dowodów na łamanie prawa, na takie bezczelne, niesłychane po prostu łamanie prawa – mówił prezes PiS.
- Tolerowana jest agresja, którą można określić krótko. To jest putinada – dodał. W kontekście wieńca składanego przez kontrdemonstrantów, na którym znajduje się napis, że jest on hołdem dla „ofiar Lecha Kaczyńskiego”, prezes PiS mówił, że jest to rozpowszechnianie propagandy Władimira Putina.
Czytaj więcej
- Widział pan defiladę (wojskową w Warszawie - red.). Widział pan ile sprzętu było? To jest zasługa rządów PiS - mówił Mariusz Błaszczak, który w miesięcznicę smoleńską wdał się w wymianę zdań z demonstrującymi na Placu Piłsudskiego w czasie, gdy Jarosław Kaczyński składał wieniec pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej.
- Trudno tu nie nawiązać do tego, co ostatnio się wydarzyło w naszym kraju. Do sprawy rosyjskiego szpiega, hiszpańsko-rosyjskiego (Pawła Rubcowa vel Pablo Gonzaleza – red.), do jego powiązań. Przecież to, co działo się przed laty, co działo się później przed Pałacem, było tak radykalnie sprzeczne z polską kulturą, której elementem jest szacunek dla tych, którzy odeszli, a już w szczególności dla tych, którzy zginęli, a jeszcze bardziej dla tych, którzy polegli. A oni polegli za ojczyznę. Inspiracja musiała być z zewnątrz. Może nie wszyscy, którzy w tym uczestniczyli byli bezpośrednio inspirowani ze wschodu, a być może także i z zachodu. Ale z pewnością cały sens tej operacji, zmierzający do tego, żeby poniżyć, wyeliminować ze społecznej pamięci, albo umieścić w złej pamięci tych, którzy zginęli, to było przedsięwzięcie, które akceptowała obecna władza. Ta sama władza, która jest teraz – mówił Kaczyński. Prezes PiS nawiązał do osób, które przed Pałacem Prezydenckim, już po katastrofie smoleńskiej, układali np. krzyż z puszek po piwie, protestując przeciwko pojawieniu się przed Pałacem Prezydenckim tzw. krzyża smoleńskiego.