Im częściej pojawiają się pogłoski o kandydowaniu Donalda Tuska na prezydenta Polski, tym bardziej premier deklaruje, że kandydować w wyborach nie będzie, można sparafrazować słynny cytat z A.A. Milne. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej po raz kolejny zadał kłam spekulacjom na temat udziały w wyborach prezydenckich. - Im częściej kategorycznie mówię, że nie jestem zainteresowany osobiście wyborami i że nie będę startował, tym częściej czytam później, że "z Tuskiem to nie wiadomo, jak będzie". Nie, nie będę kandydował, nie zamierzam kandydować - powiedział w piątek szef rządu. Prezes Rady Ministrów dodał, że "najbliższe lata to jest naprawdę bardzo poważna harówa". - Ja się czuję kompetentny i dobrze w tym miejscu, w jakim jestem – dodał. To kolejne dementi z ust premiera i jasna deklaracja na temat politycznej przyszłości. Skąd więc pojawiają się liczne spekulacje i pewność komentatorów, którzy na szali kładą własną wiarygodność, żeby przekonać, że Tusk jednak będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Polski?
Kto rozsyła plotki o kandydowaniu Tuska na prezydenta?
Z PO. Największa partia rządząca postanowiła narzucić ton debaty w sezonie ogórkowym i podgrzać temperaturę przed decyzją w sprawie kandydata na prezydenta. Z mikrego tematu sprawa narosła do jednej z kluczowych podczas debat i programów politycznych oraz publicystycznych. Mniej się mówi o tym, kto będzie kandydatem PiS na prezydenta, choć casting w partii Jarosława Kaczyńskiego może być o wiele bardziej spektakularny, niż o kandydacie PO. Platforma narzuciła narrację i podgrzewa temat, a jej koalicjanci z Trzeciej Drogi i Lewicy jeszcze bardziej. Wrażenie ma być takie, że w koalicji 15 października dzieje się i obóz władzy ma skupiać na sobie uwagę, aż do wielkiego finału, jakim będzie oficjalne ogłoszenie kandydata KO na prezydenta, czyli Rafała Trzaskowskiego. Oczywiście do tego momentu wciąż są, choć małe, szanse na to, że Tusk będzie musiał połknąć język i wystawić swoją wiarygodność na próbę, ale w to wierzy chyba już tylko Marek Sawicki. Ciekawsze w wypowiedzi Tuska, od samego kolejnego dementi, było coś innego.
Czytaj więcej
Krzysztof Bosak nie wyklucza, że Donald Tusk będzie kandydatem Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich, ponieważ może chcieć zrewanżować się za porażkę z Lechem Kaczyńskim. We wtorek Bosak ma ogłosić decyzję w sprawie swojej kandydatury.
Wspólny kandydat na prezydenta RP koalicji 15 października
Premier zapowiedział, że „decyzja o kandydacie Koalicji Obywatelskiej, a może szerzej, całej koalicji 15 października" powinna zostać ogłoszona przed świętami Bożego Narodzenia. - Wydaje mi się, że to jest termin optymalny, nie ma co za wcześnie zaczynać kampanii – oznajmił szef rządu. W ten sposób Donald Tusk postawił swoich koalicjantów z Trzeciej Drogi i Lewicy pod ścianą. Czy to znaczy, że szef rządu narzucił swoim podwładnym z bratnich partii, żeby nie wystawiali swoich kandydatów?
Szymon Hołownia szykuje się do kampanii prezydenckiej
Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że Szymon Hołownia przygotowuje się do kampanii prezydenckiej. To że będzie kandydatem Trzeciej Drogi, potwierdziły nam też najwyższe władze z PSL. Partia, która nie walczy o najwyższy urząd w państwie przepada politycznie i przechodzi do historii. Ludowcy walkowerem nie oddadzą pola. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika jednak również, że sen Hołowni o prezydenturze przeminął. Będzie kandydował, bo formacja musi mieć swojego przedstawiciela w wyborach, ale liczy najwyższej na trzeci wynik. Cudu na Wisłą, a tym bardziej urną nikt się w Trzeciej Drodze nie spodziewa, tym bardziej sam Hołownia.