Kończy się powoli sezon urlopowy i wakacyjny. Od 15 sierpnia – Święta Wojska Polskiego – na dobre ruszą przygotowania do nowego sezonu politycznego. Kluczowe będą oczywiście wybory prezydenckie i prekampania, a także kolejne decyzje obozów i sił politycznych. Już teraz na horyzoncie widać ogromne emocje. Podgrzewają je kolejne sondaże. Ale spoglądanie na sondaże, zanim ukształtuje się na dobre stawka kandydatów, nie ma większego znaczenia. Bo forma kandydatów i kandydatek musi z ich punktu widzenia przyjść w odpowiednim momencie. Czyli wiosną przyszłego roku, a nie latem 2024 roku.
Sondaże na rok przed wyborami? W 2014 roku faworytem wyborów prezydenckich był Bronisław Komorowski
Sięgnijmy pamięcią do sierpnia 2014 roku – na kilka miesięcy przed ogłoszeniem przez PiS kandydata, którym został europoseł Andrzej Duda. Kampania była jeszcze bardzo ospała. W 2014 r. cały czas utrzymywało się zresztą przekonanie, że Bronisław Komorowski jest zdecydowanym faworytem. To przekonanie generowały sondaże. I to bardzo długo. Już po ogłoszeniu Dudy, jako kandydata, były prezydent Bronisław Komorowski miał poparcie aż 61 proc. ankietowanych w sondażu Millward Brown dla „Newsweeka” (23 listopada 2014 roku). Andrzej Duda miał w tym badaniu 17 proc. jako świeżo wskazany kandydat. Jaki był koniec tamtej kampanii – wszyscy wiemy. To najlepiej pokazuje, że spoglądanie teraz na sondaże nie ma specjalnego sensu. Ba! Może nie mieć specjalnego sensu nawet późną jesienią. Ekstrapolowanie sierpniowych wyników na to, co wydarzy się w przyszłym roku, może tylko prowadzić na manowce.
Czytaj więcej
Koalicja Obywatelska przygotowuje się do wyborów prezydenckich, ale kandydata szybko nie ogłosi. Formacja przeprowadza wewnętrzne badania i układa taktykę wyborczą pod ewentualnych przeciwników. Trwa oczekiwanie na ogłoszenie kandydata przez PiS.
Wybory prezydenckie w Polsce: Wielkie wyczekiwanie na kandydatów
Politycy i ich zaplecze doskonale zdają sobie sprawę z prostej rzeczy: polityczny impet musi przyjść we właściwym momencie. Tak jak forma na igrzyska. Inaczej szans medalowych nie ma. Wystarczy zapytać polityków Konfederacji, którzy w ubiegłym roku przez długie tygodnie czy nawet miesiące byli „trzecią siłą”, która miała „wywrócić stolik”. Jak się skończyło – doskonale było widać 15 października. To, że teraz w jednym z sondaży Krzysztof Bosak ma 15 proc., nie znaczy w tym kontekście zbyt wiele. Impet można też wytracić, co pokazuje przykład startu Rafała Trzaskowskiego w 2020 roku.
Lewica ma czekać z ogłoszeniem swojego kandydata lub kandydatki. Co do KO, to najpewniej w trakcie zbliżającego się Campusu Polska nie będzie też specjalnego sygnału ws. startu w wyborach Rafała Trzaskowskiego. Konfederacja planuje swoje prawybory. Karty przy orderach trzyma też Szymon Hołownia. Wszyscy obawiają się zbyt szybkiego wypalenia – w 2015 roku ekosystem polityczny nie był tak napędzany debatą w mediach społecznościowych jak obecnie, co przyspieszyło znacznie politykę. To wszystko sprawia, że dziś przesądzanie o wyniku nie tylko sondaży na koniec roku, ale tym bardziej wyborów w 2015 roku – jak i szans poszczególnych kandydatów – jest mocno przedwczesne.