Ktoś to dobrze wymyślił. Myślę, że Antonii Macierewicz jest dziesiątką na tej tarczy, jeśli chodzi o strzelanie. Nie można lepiej strzelać. Obserwatorzy są w takim lekkim zadziwieniu. Niektórzy mówią, że „było wiadomo”. Było, nie było. Są książki Tomasza Piątka i jeszcze parę innych rzeczy. A teraz się okazuje, że to jeszcze będzie numer jeden, na czołówce. Jak obserwuję Tuska od około 20-25 lat – jako polityka – to on rzadko sobie pozwala na takie strzały personalne. Mimo że polewa to wszystko tym sosem, że „on nie wie, nie może powiedzieć, że to się wyjaśni”. W przypadku Antoniego Macierewicza to jest mocny strzał w silny ból.
Czy Polacy będą uznawać PiS za partię prorosyjską? Na ile to jest wiarygodny przekaz?
To w ogóle jest taka sytuacja, że retorycznie można powiedzieć wszystko. Jeżeli powie się „PiS jest partią prorosyjską” to narazie to nic nie znaczy. Bo jakie są do tego predyktory? Jeśli ktoś się tym nie zajmuje, to czyta i mówi „przecież oni pomagali Ukrainie”. Cała zabawa polega na tym, że agentura rosyjska – nie tylko w Polsce – to nie jest to, że ktoś wprost mówi, że kocha Rosjan. Rosjanom o to nie chodzi. To jest sytuacja z założenia błędna. Tu chodzi o chaos. A najłatwiej wywołać chaos w krajach, które są nowe w UE. My jesteśmy 20 lat, ale załóżmy. Wystarczy, że będziemy się nawzajem oskarżać, wrzucać sobie różne rzeczy, i już jesteśmy na to podatni. Nie chodzi o to, żeby powiedzieć „fantastyczny Władimir, chcemy do Władimira”. Chodzi o to, żeby w tym środkowo-europejskim kotle mieszać. I – jak widać – trochę się zachowujemy, jak podpowiada psychologia – rzucą kość i my się na nią rzucamy. Dziś w „Rzeczpospolitej” jest wypowiedź pana Szczuckiego, który nie umie się bronić, tylko opowiada jakieś dyrdymały. Ale podkręca też atmosferą, ponieważ – jak uznał – najlepszą obroną jest atak. Więc atak musi być mocniejszy. Ta eskalacja następuje i jest taki moment, że nikt już nie sięga do hamulca. Ewentualnie ręczny jest pod ręką, ale wtedy zaciągnięcie ręcznego powoduje wpadnięcie w poślizg.
Mirosław Oczkoś: Kondolencje po śmierci prezydenta Iranu? Duda znalazł się w gronie wybitnych, niedemokratycznych przywódców
Prezydent Duda złożył kondolencje po śmierci prezydenta Iranu. To wydawało się dość zaskakujące. W swoim wpisie odniósł się też do katastrofy Smoleńskiej i zestawił te dwa wydarzenia.
Mnie już u pana prezydent Dudy nic nie zaskoczy. Pytanie jest, które krasnoludki mu robią tę robotę, bo rzeczywiście można by było się zachować inaczej. Może nawet przemilczeć albo zachować jakąś formułę dyplomatyczną. Cały kontekst pokazał, że pan prezydent nie potrafi milczeć w takich sytuacjach i ta dyplomacja jest na jakimś dziwnym poziomie. Nie wiem, co chciał osiągnąć. Jeżeli nadrzędnym celem było powiązanie tego z katastrofą smoleńską, to jest to podwójnie fałszywa nuta. Ale to nie jest pierwsza rzecz, którą robi pan prezydent. Pamiętajmy, że pogratulował Joe Bidenowi udanej kampanii po miesiącu czy dwóch, a teraz jako jeden z pierwszy złożył wylewne kondolencje, które świadczyły o jakiejś zażyłości. Ja wiem, że on rozmawiał z nim przez telefon kilka miesięcy temu, ale trzeba czuć jakąś proporcję. Bardzo jest mi przykro, że prezydent mojego kraju popełnia takie wielkie błędy dyplomatyczne. Nie chcę tego wyśmiewać, ale ręce opadają. Może trzeba wymienić zestaw tych krasnoludków, które psują tę atmosferę. A być może pan prezydent uwierzył w jakiś swój geniusz. I co w tym wszystkim robi pan Mastalerek, który podobno coś tam rozumie? Fatalna sytuacja, jeśli chodzi o dyplomację. Jeśli chodzi o przekaz i wizerunek, to pan prezydent Duda znalazł się w otoczeniu wybitnych, niedemokratycznych przywódców na całym świecie. Sam fakt tak wylewnych kondolencji do człowieka, który miał przydomek „Rzeźnik Teheranu” jest absolutnie fatalną sytuacją, jeśli chodzi o postrzeganie Polski i prezydenta Polski na świecie.