Exposé Mateusza Morawieckiego mogło zrobić wrażenie. Nie formą, ale treścią. Były już premier przedstawił wizję Polski otwartej, koncyliacyjnej, ambitnej, dojrzałej, wiarygodnej, bezpiecznej, pozbawionej nierówności, której miejsce jest w Unii Europejskiej. Mówił o zakończeniu wojny polsko-polskiej, prawach kobiet, demokracji oraz wolności.
Gdyby taką postawę prezentował przed wyborami, a wraz z nim cała partia, to możliwe że PiS zachowałoby władzę. Problem w tym, że sam Morawiecki sprawiał wrażenie polityka, który nie wierzy w swoje słowa. Mówił bez przekonania i mocy. Forma zaprzeczała treści. Ale pokazał kierunek, który dla PiS mógł być zbawienny, nawet jeśli problemem jest jego wiarygodność. Prezes PiS nazwał wystąpienie Morawieckiego „propozycją nowej polityki” i… zaprzeczył mu swoim wystąpieniem. A za nim kolejni przedstawiciele PiS, którzy wrócili do radykalnej retoryki partii.