Kilka dni temu popularne w Rosji kanały polityczne na Telegramie - Nezygar i BRIEF opublikowały materiału uderzające w Lizę Pieskową, córkę wieloletniego rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa. Z informacji tych wynikało, że firma (której Pieskowa jest współwłaścicielką) otrzymywała gwarancje państwowych spółek, dzięki którym dostawała wielomilionowe kredyty w państwowych bankach. Rzecz jasna, na preferencyjnych, ulgowych warunkach. Szczegółowo opisane zostały firmy, transakcje i partnerzy biznesowi córki rzecznika Putina. Najciekawsze jest jednak to, że publikujące te informacje kanały należą do ludzi Kremla. Wielu związanych z władzami komentatorów w Rosji uważa, że za kanałami tymi stoi m.in. wiceszef administracji prezydenta Siergiej Kirijenko. Pojawiły się też głosy sugerujące, że na Kremlu trwa konflikt wewnętrzny.
Kto uderza w rzecznika Putina?
„Nezygar i BRIEF należą do jednych z najbardziej wpływowych kanałów na Telegramie. Publikują duże śledztwo na temat biznesu córki Dmitrija Pieskowa, że jakoby otrzymała 50 mln rubli (równowartość 2,2 mln złotych – red.) w postaci gwarancji państwowych instytucji. Jest wiele szczegółów, źródeł, dokumentów. Mam wrażenie, że to nie blogerzy, tylko instytucje państwowe przeprowadziły to śledztwo” – napisał Siergiej Markow, związany z władzami politolog. „Kreml ma wiele wież. Będzie komu bronić Pieskowa. Prawdopodobnie” – stwierdził.
Czytaj więcej
Rosjanie, którzy wyjechali za granicę i sprzeciwiają się inwazji na Ukrainę, po powrocie do ojczyzny będą mieli problemy. Zapowiedział je rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow.
Nie wykluczono, że Markow też znalazł się na celowniku jednej z „wież” Kremla, gdyż w tym samym czasie w rosyjskich mediach pojawiły się informacje, że policja sprawdza prowadzony przez niego kanał na Telegramie pod kątem „dyskredytacji rosyjskiej armii”. Odpowiedni „donos” na Markowa miał złożyć „jeden z mieszkańców obwodu czelabińskiego”. W jego obronie stanęli już inni rosyjscy politolodzy, a sam Markow stwierdził, że „to prowokacja ukraińskich służb”.
Kłótnia na Kremlu
Niezależni rosyjscy dziennikarze nie mają wątpliwości co do tego, że publikacja materiałów kompromitujących córkę rzecznika Putina jest częścią trwającej na Kremlu walki. – Dlaczego to opublikowali? Nie mam bezpośrednich dowodów z Kremla, ale te śmietniki (chodzi o kremlowskie kanały na Telegramie -red.) tak po prostu nie publikują podobnych tekstów. To oznacza, że dostali zlecenie – mówił niezależny dziennikarz Ilia Dawliatczin w rozmowie z rosyjską redakcją Radio Swoboda. Jego zdaniem walka wewnętrzna na Kremlu trwa już od kilku lat. – Ta bitwa dzisiaj trwa. Oczywiste jest to, że trwa tam jakaś kłótnia. Nie wiem, czy jest to związane z wojną, czy z jakimiś innymi porozumieniami – twierdził.