– Mogę wyraźnie i pewnie ogłosić: Republika Armenii jest gotowa zbliżać się z Unią Europejską na tyle, na ile to będzie możliwe ze strony UE. W naszym wspólnym oświadczeniu z przewodniczącą Ursulą von der Leyen mówimy: W tych trudnych czasach Unia Europejska i Armenia stoją obok siebie – przemawiał ostatnio w Parlamencie Europejskim Nikol Paszynian.
Nie miał jednak ciepłych słów pod adresem Rosji. Oskarżył swoich sojuszników z Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ, Rosja, Białoruś, Kazachstan, Kirgizja, Tadżykistan i Armenia) o bierność wobec wymierzonych przeciwko Armenii działań Azerbejdżanu. Co więcej, zasugerował, że „siły zewnętrzne” chciały wykorzystać konflikt w Górskim Karabachu (z którego do Armenii uciekło ponad 100 tys. Ormian), by doprowadzić do „obalenia demokracji i suwerenności Armenii”. Nie nazwał konkretnych krajów, ale stwierdził, że „wykorzystują technologie hybrydowe do prowokowania wewnętrznej niestabilności”. W Rosji sugestię odczytano jednoznacznie, gdyż wydarzenia w Górskim Karabachu były mocno wykorzystywane przez siły prorosyjskie w Armenii. Kreml nie zabiera głosu otwarcie, robi to poprzez media propagandowe.