Głęboka depresja Francuzów. Pesymizm jest powszechny

Dla 84 proc. respondentów kraj „załamuje się”, a 82 proc. sądzi, że tylko „silny przywódca przywróci porządek”.

Aktualizacja: 11.10.2023 06:33 Publikacja: 11.10.2023 03:00

Francją wstrząsają protesty, które zaczęły się kilka lat temu od ruchu „żółtych kamizelek”. Na zdjęc

Francją wstrząsają protesty, które zaczęły się kilka lat temu od ruchu „żółtych kamizelek”. Na zdjęciu: jedna z demonstracji w Paryżu w 2019 r.

Foto: pap/EPA/IAN LANGSDON

Dziennik „Le Monde”, instytuty Jean Jaures i Montaigne oraz prestiżowa paryska uczelnia Sciences poprosiły centrum analiz społecznych Ipsos o zbadanie, w jakiej kondycji znajduje się dziś francuskie społeczeństwo. Wiedziano, że nie jest dobrze, ale tak ponury obraz jednak zaskoczył.

Rewolucyjny gniew

W ciągu zaledwie roku udział tych, którzy uważają, że Francja znajduje się na równi pochyłej, zwiększył się aż o 7 punktów proc. – do 84 proc. Jedynie w 2016 roku, w ostatnich miesiącach prezydentury bardzo niepopularnego François Hollande’a, można odnaleźć podobny pesymizm.

Czytaj więcej

Nicolas Sarkozy, adwokat Władimira Putina

Francuskie społeczeństwo dzieli się dziś na trzy nierówne części. Optymistów trzeba szukać ze świecą w ręku: jest ich ledwie 4 proc. Połowa (51 proc.) przyznaje się do „niezadowolenia”, a 45 proc. deklaruje „gniew”. To ostatnie uczucie jest szczególnie niebezpieczne nad Sekwaną, gdzie rewolucyjna tradycja pozostaje silna. Tylko w ostatnich miesiącach doszło do ostrych starć z policją po nieumyślnym zabiciu przez funkcjonariusza nastolatka pochodzenia arabskiego w jednej z miejscowości pod Paryżem czy podczas masowych protestów przeciw podniesieniu wieku emerytalnego.

Ten „gniew” dotyka już wszystkich warstw społecznych. Deklaruje go 58 proc. robotników, 46 proc. pracowników najemnych, 39 proc. emerytów, 41 proc. personelu zarządzającego.

Czytaj więcej

600 tys. Francuzów protestuje przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego

Ankieterzy spytali, gdzie leży źródło tej frustracji. Zdecydowanie najwięcej badanych (46 proc.) wymienia inflację: ograniczenie mocy nabywczej, jakiej w zachodniej Europie nie widziano w takiej skali od bardzo dawna (we Francji we wrześniu ceny wzrosły w ujęciu rocznym o 4,9 proc.). 30 proc. martwi się zmianami klimatu. Francja, jak inne kraje Europy, ma właśnie za sobą wyjątkowo upalne lato. Jednak prezydent Emmanuel Macron wycofuje się ze strategii wprowadzania bardziej przyjaznych dla środowiska norm na rzecz „dobrowolnych” działań przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Niewielu wierzy w ich skuteczność. Tymczasem aż 67 proc. ankietowanych oczekuje od władz zmiany ustawodawstwa, które wymusi „zmianę stylu życia”.

Zbawca dyktator

Francuzom bardzo ciąży także obawa o przyszłość systemu osłon socjalnych (24 proc.) i narastająca imigracja (24 proc.), a także wysoka przestępczość (19 proc.). Inne zmartwienia to pogłębiająca się polaryzacja dochodów (12 proc.), wojna w Ukrainie (10 proc.), dług i deficyt budżetowy państwa (8 proc.), przyszłość szkolnictwa (7 proc.), ryzyko ponownego wybuchu pandemii (6 proc.), zagrożenie ze strony terrorystów (6 proc.) oraz bezrobocie (5 proc.).

Czytaj więcej

Francja. Zamieszki pchają Marine Le Pen do władzy

Ten ostatni wskaźnik jest ciekawy. Bezrobocie od połowy lat 70. było uważane za czołowy powód obaw Francuzów. Teraz znalazło się na końcu listy ich trosk. Po części to wynik reformy rynku pracy przeprowadzonej przez Macrona. Przede wszystkim jednak kraj ma wiele innych, najwyraźniej ważniejszych problemów.

To znajduje niepokojące przełożenie na wybory polityczne Francuzów. Przeszło jedna trzecia pytanych przyznaje, że inne od demokracji ustroje mogą być równie dobre. Aż 82 proc. oczekuje pojawienia się „silnego człowieka”, który „uporządkuje kraj”. Te nastroje są nawet widoczne wśród wyborców umiarkowanej lewicy (Partii Socjalistycznej), podstawy Francji republikańskiej. Tu w ciągu ledwie roku udział osób wyrażających taką ocenę skoczył o 10 punktów procentowych.

Załamuje się zaufanie do podstawowych instytucji państwa. Ledwie 29 proc. polega na Zgromadzeniu Narodowym, 34 proc. na prezydencie, 17 proc. – na partiach politycznych. Dramatycznie niski (43 proc.) jest wskaźnik zaufania do UE, i to w kraju, który obok Niemiec stanowi podstawę istnienia Wspólnoty.

Jednocześnie rośnie popularność ugrupowań skrajnych, antysystemowych. Już 44 proc. Francuzów przyznaje, że Zjednoczenie Narodowe jest „zdolne do rządzenia krajem”. Od przejęcia władzy przez Macrona w 2017 roku ten wskaźnik skoczył o 19 punktów proc. Co prawda wciąż dwie trzecie uważa partię Marine Le Pen za „skrajnie prawicową”, ale w ciągu roku taką ocenę wyraziło o 4 punkty proc. mniej Francuzów.

Podobnie jest na skrajnej lewicy. Tu co prawda 57 proc. ankietowanych uważa, że Francja Niepokorna Jeana-Luca Mélenchona stanowi „niebezpieczeństwo dla demokracji”, a 60 proc. – że „wzmaga przemoc”. Ale jednocześnie ugrupowanie Mélenchona, podobnie jak Le Pen, zdobywa w sondażach największe poparcie. Gdyby dziś odbywały się wybory, ledwie 40 proc. Francuzów oddałoby głos na umiarkowane partie.

Dziennik „Le Monde”, instytuty Jean Jaures i Montaigne oraz prestiżowa paryska uczelnia Sciences poprosiły centrum analiz społecznych Ipsos o zbadanie, w jakiej kondycji znajduje się dziś francuskie społeczeństwo. Wiedziano, że nie jest dobrze, ale tak ponury obraz jednak zaskoczył.

Rewolucyjny gniew

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Rozszerzenie UE w polu zainteresowania nowego polskiego komisarza
Polityka
Kamala Harris na prezydenta USA? Barack Obama przerwał milczenie
Polityka
Unia Europejska przekaże Ukrainie zyski z zamrożonych aktywów Rosji. Ursula von der Leyen: Nie ma lepszego symbolu
Polityka
Mariusz Kamiński w europarlamencie. „Panie komisarzu, pan jest głuchy i ślepy?”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Polityka
Nigeryjski pomysł na protesty. Policja konfiskuje opony w całym kraju