Łukasz Pawłowski: Polska nie stała się nagle graczem innej ligi

Nie można patrzeć na rolę Polski w oderwaniu od innych relacji USA w Europie i od zobowiązań, które mają na świecie. Nie jesteśmy jego pępkiem - mówi dr Łukasz Pawłowski, socjolog i współtwórca „Podkastu amerykańskiego”.

Publikacja: 22.02.2023 19:40

Prezydenci USA i Polski Joe Biden i Andrzej Duda, Warszawa, 21 lutego 2023

Prezydenci USA i Polski Joe Biden i Andrzej Duda, Warszawa, 21 lutego 2023

Foto: AFP

Czy większe znaczenie miała wizyta Joe Bidena w Kijowie, czy Warszawie?

Wymiar symboliczny wizyty w Kijowie jest nieporównywalnie większy. Przede wszystkim dlatego, że ze względów bezpieczeństwa była przygotowywana w tajemnicy i była zaskoczeniem. Wizyta była szczególnie wyjątkowa, ponieważ prezydent USA pojechał do strefy wojennej, gdzie nie ma amerykańskiej obecności wojskowej. Dzięki wizycie w Kijowie prezydent Biden mógł później zrelacjonować w Warszawie to, co tam widział. Jego słowa o tym, że „Kijów stoi”, "nie podda się” i „trwa” miały zupełnie inną moc dzięki tej wizycie.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Joe Biden w polskiej piaskownicy

W czasie swojej wizyty prezydent Biden nie dał żadnych nowych gwarancji militarnych. Czy w takim razie Polska może liczyć na podniesienie poziomu wsparcia wojskowego w najbliższej przyszłości?

Mamy gwarancje jako członek NATO i o swoim przywiązaniu do tych gwarancji mówi regularnie. W Warszawie i Kijowie padły bardzo ważne słowa o niewzruszonym wsparciu dla Ukrainy i tej części NATO. Nie pierwszy raz Biden powtarza, że USA będą bronić każdego centymetra ziemi NATO-wskiej. Myślę, że te gwarancje są bardzo mocne, zwłaszcza, gdy spojrzymy na oskarżenia, jakie Amerykanie kierują pod adresem rosyjskich przywódców, którym zarzucają liczne zbrodnie wojenne dokonane na Ukrainie. Na zaangażowanie Amerykanów wskazują także ostrzeżenia formułowane pod adresem Chin, by nie dostarczały Rosji śmiercionośnej broni. Po tym wszystkim trudno byłoby nagle Amerykanom - pod obecnym przywództwem - dokonać wolty i wycofać się ze wsparcia Ukrainy.

Co wynika ze spotkania Bukaresztańskiej Dziewiątki z perspektywy wojny w Ukrainie?

Nic konkretnego. Główny punkt programu mieliśmy w czasie wizyty Bidena w Kijowie i przemówienia w Warszawie. Nie dostrzegam, żeby na tym spotkaniu poruszono jakiś nowy wątek.

Czy podczas rozmów pojawił się wątek węgierski? Czy członkowie Bukaresztańskiej Dziewiątki skrytykowali Orbána za politykę względem Ukrainy?

W deklaracji końcowej padły ogólne słowa pod adresem „wszystkich, którzy aktywnie ułatwiają prowadzenie przez Rosję wojny napastniczej przeciwko Ukrainie”, ale nikogo poza Białorusią nie wymieniono. Potencjał Węgier do psucia wspólnoty oczywiście jest i nie należy go ignorować. Ale w tym momencie mówimy o rozgrywce, która toczy się w skali globalnej. To starcie może skończyć się wojną światową, a niektórzy mówią, że ona już się zaczęła, tylko nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Dwie największe potęgi mogą zaangażować się w wojnę zastępczą na terytorium Ukrainy. Z jednej strony mamy Rosję i ewentualnie Chiny po jej stronie, a po drugiej USA z sojusznikami. Z tego punktu widzenia Węgry naprawdę nie mają znaczenia. Tu nawet zbyt łagodne byłoby powiedzenie, że żaba podkłada nogi, gdy konia kują. Z perspektywy przemian, które dokonują się w Europie i na świecie, m.in energetycznych i wojskowych, Węgry Viktora Orbána nie są istotnym graczem.

Czy w następnych miesiącach Ukraina może spodziewać się przekazania samolotów wielozadaniowych - w tym F-16?

Takie przekazanie musi wiązać się z długim szkoleniem. Potrzebne jest też dostarczenie części zamiennych i całego ciągu logistycznego. Jednak powoli wychodzą sygnały ze Stanów Zjednoczonych, które sugerują pewną otwartość w tym temacie.

A co musiałoby się stać, żeby taka decyzja mogła zapaść?

Wiele zależy od sytuacji na polu walki. Żeby zapadła decyzja o wysłaniu czołgów, musiały pojawić się nowe informacje na temat rosyjskiej ofensywy. Dane wywiadowcze na temat rosyjskich planów, czy właśnie na temat zaangażowania Chin i sytuacja na froncie mogłyby zmienić amerykańskie kalkulacje. Zagrożenie przed jakim stoimy jest takie, że wojna potrwa długo, a Putin liczy na wyczerpanie Zachodu. Joe Biden przekonywał, że prezydent Federacji Rosyjskiej już się przeliczył i nie złamał naszej solidarności. Ale zaangażowanie Zachodu może się jednak jeszcze zmienić. Na razie wojna trwa rok, ale jeżeli w drugim roku nie będziemy widzieć wyraźnego przełomu, nie wiemy jak zareagują ludzie. Już pojawiają się politycy, którzy chcą wykorzystać znużenie wojną dla zdobycia popularności.

Ale jeżeli potrzebny będzie kolejny spektakularny gest ze strony USA po to, by pojawiła się szansa na szybkie zakończenie wojny, to mogłoby pozytywnie wpłynąć na tę decyzję.

Czy wizyta Bidena sprawiła, że Polska weszła do grona najbliższych sojuszników USA?

Krótko mówiąc -  nie. Polska jest w tym momencie państwem niezbędnym do zaopatrywania Ukrainę w pomoc militarną i humanitarną. Jesteśmy hubem logistycznym, ale na pewno nie jesteśmy hubem politycznym. W tym momencie łączą nas wspólne interesy z amerykańską administracją i możemy być jej bardzo pomocni. Ale w kwestiach ideologicznych nie jest nam specjalnie po drodze. Amerykańska prawica stawia Bidenowi podobne zarzuty, co polski rząd naszej opozycji. Biden i liderzy PiS to politycy odlegli od siebie ideowo. Łączy ich chęć powstrzymania imperialnych zapędów Rosji.

Polska nie stała się nagle graczem innej ligi. Gdy Amerykanie podróżują do Niemiec, również podkreślają fundamentalne zacznie pomocy niemieckiej dla Ukrainy i wagę relacji amerykańsko-niemieckich. Nie można patrzeć na rolę Polski w oderwaniu od innych relacji Stanów Zjednoczonych w Europie i od zobowiązań, które mają na świecie. Nie jesteśmy pępkiem świata.

Czy większe znaczenie miała wizyta Joe Bidena w Kijowie, czy Warszawie?

Wymiar symboliczny wizyty w Kijowie jest nieporównywalnie większy. Przede wszystkim dlatego, że ze względów bezpieczeństwa była przygotowywana w tajemnicy i była zaskoczeniem. Wizyta była szczególnie wyjątkowa, ponieważ prezydent USA pojechał do strefy wojennej, gdzie nie ma amerykańskiej obecności wojskowej. Dzięki wizycie w Kijowie prezydent Biden mógł później zrelacjonować w Warszawie to, co tam widział. Jego słowa o tym, że „Kijów stoi”, "nie podda się” i „trwa” miały zupełnie inną moc dzięki tej wizycie.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Krzysztof Gawkowski o CPK. „Ta inwestycja może być kontynuowana”
Polityka
Prezydent Duda: Odrodził się potwór, który nas pożerał
Polityka
Sondaż: Jak Polacy oceniają start Daniela Obajtka w wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Polityka
Konwencja PiS. Znamy liderów list w wyborach do PE. Są Wąsik, Kamiński, Obajtek
Polityka
Orlen, stracone 1,6 mld zł i związki z Hezbollahem. Samer A. przerywa milczenie
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił