Zachód nie może odpuścić wsparcia

Ta wojna długoterminowo oznacza koniec Putina – mówi Marcin Ociepa, wiceszef MON, lider stowarzyszenia OdNowa.

Publikacja: 06.02.2023 03:00

Marcin Ociepa

Marcin Ociepa

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Mija prawie rok od wybuchu wojny w Ukrainie. Czy jesteśmy bliżej do jej zakończenia?

Marcin Ociepa: Jesteśmy bliżej takiego jej zakończenia, które byłoby w interesie niepodległej Ukrainy, bezpiecznej Polski i sprawiedliwego świata, bo pierwszą fazę tej wojny Ukraińcy wygrali. Odepchnęli Rosjan spod Kijowa, zatrzymali ich na wschodzie i skutecznie utrzymują długą linię frontu. Rosja pomimo całej swojej propagandy sukcesu poniosła klęskę. „Specjalna operacja wojskowa”, która miała zakończyć się po paru dniach, wciągnęła Rosjan w długotrwały konflikt, który ich międzynarodowo skompromitował i na którym ponoszą olbrzymie straty. Jest to wynik dwóch nierozłącznych faktów: heroizmu ukraińskiego narodu oraz wsparcia z Zachodu. Utrzymanie tego wsparcia to jedyna droga do zwycięstwa i ocalenia prymatu prawa międzynarodowego w stosunkach między państwami.

Czytaj więcej

Marek Kozubal: Manipulacja szefa MON to też dezinformacja

Czyli nie ma scenariusza, w którym następuje jasny koniec tej wojny?

Ta wojna długoterminowo oznacza koniec Putina. Oczywiście pod warunkiem, że Zachód dalej będzie wspierać Ukrainę. Krótkoterminowo warunki pokoju niech określają Ukraińcy. Jest jednak jasne, że Putin nie może wyjść z tej wojny z twarzą.

Czy czuć zmęczenie wojną na Zachodzie?

W społeczeństwach trochę tak. Im bardziej na Zachód, tym wyraźniej. Wśród polityków i wojskowych jednak nie. Jeden z ministrów państw zachodnich na początku zimy powiedział mi, że zima to ostatnia broń Putina i musimy ją przetrwać. To było bardzo budujące, bo pokazało jego stan ducha i determinację. Ważne, by politycy na Zachodzie potrafili okazać przywództwo polityczne w swoich społeczeństwach i utrzymali ich wysokie poparcie dla sprawy zwycięstwa Ukrainy.

Wydaje się, że miesiące letnie będą lepsze dla Zachodu, bo nie będzie już groźby surowcowej.

Tak, pod kątem morale zachodnich społeczeństw. Spadnie znaczenie operacji psychologicznych polegających na straszeniu ludzi brakiem ciepła. Szala znaczenia znów przechyli się w kierunku operacji stricte wojskowych, działań na froncie – tutaj także Zachód nie może odpuścić. Musimy mieć wysokie morale i kontynuować wsparcie sprzętowe i szkoleniowe dla linii frontu, żeby Ukraińcy mogli nadal niwelować rosyjską przewagę liczebną.

Czy zachodnie czołgi są przełomowe dla zdolności bojowych armii ukraińskiej?

Zachód wysyła nowe uzbrojenie, ponieważ Rosjanie przeprowadzili kolejną fazę mobilizacji wojskowej. Armia rosyjska znowu próbuje przełamać front masą żołnierzy, nie licząc się z ofiarami śmiertelnymi – znamy to z historii. Siłą rzeczy Ukraińcy mają mniejsze rezerwy ludzkie, dlatego muszą nadrabiać sprzętem i przewagą technologiczną. Czołgi nowej generacji z Zachodu są właśnie po to, żeby Ukraińcy mogli wytrzymać ten napór.

Czy bierzecie pod uwagę atak Białorusi na Ukrainę?

Na Białorusi postępuje rusyfikacja, szczególnie w jej siłach zbrojnych. Tworzone są np. łączone formacje białorusko-rosyjskie. Jeżeli dodamy do tego znaczącą obecność rosyjskiej generalicji i służb specjalnych na szczytach władzy w Mińsku, to oczywiste jest, że musimy być gotowi na kolejny atak na Ukrainę z kierunku białoruskiego, np. pod kątem nowej fali uchodźczej.

W debacie publicznej pojawiają się głosy, że Polska oddaje za dużo sprzętu dla Ukrainy.

Jest to część dezinformacji rosyjskiej, która ma na celu zniechęcenie społeczeństwa polskiego do wspierania Ukrainy. Propaganda fałszywie wskazuje, że Polska rozbraja się kosztem swojego bezpieczeństwa. Jesteśmy jednak o tyle w dobrej sytuacji, że nasz rząd zaczął robić zakupy militarne od 2016 r., a nie tak jak niektórzy sugerują – dopiero w wyniku rosyjskiej agresji. Skala dozbrojenia polskiej armii, której przewodzi wicepremier Mariusz Błaszczak, jest bezprecedensowa. Nasze wsparcie dla Ukrainy sprawiło paradoksalnie, że modernizacja polskiej armii przyśpieszyła. Szukamy nowych rynków, stąd sukcesy zakupowe w Korei Południowej. Strategia wsparcia Ukrainy, nasza rola w NATO oraz intensyfikowanie zamówień wojskowych sprawiają, że możemy się dziś czuć bezpiecznie.

Mówił pan wielokrotnie, że w kwestiach obronnych rząd i opozycja powinni być zgodni, jednak często politycy obozu rządzącego ostro krytykują PO w tym zakresie. Jak ma się jedno do drugiego?

To jest odpowiedź na brutalne ataki opozycji w naszą stronę. Mamy wojnę w Ukrainie, a w tym czasie politycy opozycji atakują rząd. Oczywiście, nie jest niczym nadzwyczajnym, że rząd jest krytykowany przez opozycję, to naturalna sytuacja w demokracji. Ale jeżeli opozycja kłamie, to musimy się bronić i pokazać perspektywę faktów. W innym wypadku opinia publiczna może np. uwierzyć, że jesteśmy rozbrojeni, albo w to, że rząd obudził się dopiero po wybuchu wojny. Każdy, kto ma odrobinę wiedzy, zdaje sobie sprawę, że nasz obóz polityczny od lat ostrzegał przed Rosją. Od dawna mówiliśmy, że nie można likwidować jednostek wojskowych na Wschodzie i że trzeba dozbrajać polską armię. Rozumiem, że politycy opozycji – wiedzeni poczuciem winy i strachem przed konsekwencjami wyborczymi – atakują nas, licząc na odwrócenie uwagi od swoich błędów.

Ale np. haubice Krab to efekt decyzji Tomasza Siemoniaka.

Przecież Krab to projekt z 2001 r., sprzed 22 lat. Wówczas to pan Siemoniak był wiceprezydentem Warszawy, a nie odpowiadał za zakupy. Patrząc całościowo na rządy PO, widać, że nastąpił regres polskiej armii. Natomiast rządy Zjednoczonej Prawicy to radykalny wzrost naszego bezpieczeństwa i zdolności polskiej armii. Proszę, niech mi pan wymieni jeden przełomowy system uzbrojenia, który kupiła PO.

Tymczasem Donald Tusk niedawno zapewnił, że wydatki na armię nie zmaleją, gdy PO wygra wybory.

Nie wierzę Donaldowi Tuskowi, kiedyś mówił np., że nie podniesie wieku emerytalnego, i wiemy, jak to się skończyło. Rządy Donalda Tuska były często odwrotnością jego słów. Współpracownicy Donalda Tuska mówią, że będą dokonywać przeglądów zakupów wojskowych i zastanowić się nad utrzymaniem tych wydatków. Donald Tusk czyta sondaże i rozumie, że dziś nie ma miejsca na tego typu komunikaty, i stąd je ogranicza.

—współpraca Karol Ikonowicz

Mija prawie rok od wybuchu wojny w Ukrainie. Czy jesteśmy bliżej do jej zakończenia?

Marcin Ociepa: Jesteśmy bliżej takiego jej zakończenia, które byłoby w interesie niepodległej Ukrainy, bezpiecznej Polski i sprawiedliwego świata, bo pierwszą fazę tej wojny Ukraińcy wygrali. Odepchnęli Rosjan spod Kijowa, zatrzymali ich na wschodzie i skutecznie utrzymują długą linię frontu. Rosja pomimo całej swojej propagandy sukcesu poniosła klęskę. „Specjalna operacja wojskowa”, która miała zakończyć się po paru dniach, wciągnęła Rosjan w długotrwały konflikt, który ich międzynarodowo skompromitował i na którym ponoszą olbrzymie straty. Jest to wynik dwóch nierozłącznych faktów: heroizmu ukraińskiego narodu oraz wsparcia z Zachodu. Utrzymanie tego wsparcia to jedyna droga do zwycięstwa i ocalenia prymatu prawa międzynarodowego w stosunkach między państwami.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"
Polityka
Konfederacja o exposé Sikorskiego: Polska polityka zmieniła klęczniki
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Nieoficjalnie: Jacek Kurski na listach PiS