– Linie podziału pojawiają się nie tylko u nas. Mieliśmy okazję zobaczyć, co na przykład prezydentura Donalda Trumpa uczyniła ze społeczeństwem amerykańskim, czy debata o brexicie z brytyjskim. Z pewnością nie jesteśmy pod tym względem wyjątkowi.
Wynik tych wyborów odbieram też jako dość mocną opinię głosujących, że konfrontacyjny styl polityki, który polega na dzieleniu i straszeniu, po prostu im nie odpowiada. Że chcą zmian. Postaram się, żeby także ci, którzy nie głosowali na mnie, a odnoszą wrażenie, że stoją po drugiej stronie barykady, zrozumieli, że w żaden sposób nie są spychani na margines, odrzucani. Jestem gotów ich wysłuchiwać i uwzględniać ich argumenty. Jeśli będą zmierzały ku rozwiązywaniu naszych realnych problemów, gotów jestem je wspierać także w rozmowach z rządem i zrobić wszystko, co w jakiś sposób posunie nas do przodu. Każdy, kto jest zdolny do cywilizowanej dyskusji, otrzyma tę przestrzeń.
Ale jednocześnie będę wyraźnie podkreślać, że jeżeli ktoś chce prezentować poglądy czy głosić argumenty przeciwne naszym narodowym interesom, naszemu bezpieczeństwu i zakotwiczeniu w demokratycznym świecie, to żadna dyskusja nie będzie możliwa. Nie możemy pozwalać na podkopywanie własnych fundamentów czy też podcinanie gałęzi, na której siedzimy. Działalibyśmy bowiem sami przeciw sobie.
Życie polityczne rozpoczął Pan od konfrontacji z populizmem. Jak należy postępować z populistami?
– Trzeba skupiać się na faktach, realnych rozwiązaniach. Być konsekwentnym. Mówić ludziom nie tylko o miłych sprawach, ale także o tym, co nie jest dla nich aż tak przyjemne. Być uczciwym we wszystkim, co się robi, i próbować używać prawdziwych kolorów malując obraz. Nie patrzeć na rzeczywistość przez różowe okulary. Takich opowieści się słucha miło, ale nie przynoszą tego, czego potrzebujemy. Takie jest moje podejście i wydaje się, że tego oczekuje większość naszego społeczeństwa.
Jakie zadania stawia Pan przed sobą w polityce krajowej?
– W pierwszej kolejności uporanie się z ekonomicznymi i społecznymi skutkami wojny na Ukrainie, które mogą podzielić społeczeństwo. To znaczy zapewnienie ukierunkowanej pomocy dla tych, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji społeczno-gospodarczej, tak żeby umożliwić im przetrwanie.
A potem skupić uwagę na sprawach, które nie będą przyjemne, będą bolały, ale są absolutnie konieczne, jak głęboka reforma systemu podatkowego i systemu emerytalnego. Bo dalsze zwlekanie zemści się na nas w przyszłości, a szukanie nowych rozwiązań będzie jeszcze bardziej bolesne. Tak więc moje główne zadanie będzie polegało na wspieraniu rządu w komunikowaniu tych kroków, które z pewnością będą przynosić nam punkty ujemne. Ale trzeba wyjaśniać społeczeństwu, że po prostu innej alternatywy nie mamy.
Panie prezydencie, bardzo dziękuję za rozmowę.
Urodzony w 1961 roku generał armii Petr Pavel został wybrany w wyborach z 27 i 28 stycznia na prezydenta Republiki Czeskiej. W latach 2015-18 był przewodniczącym Komitetu Wojskowego NATO, w latach 2012-15 szefem Sztabu Generalnego Armii Republiki Czeskiej.