Dyskusja o tym, w ilu blokach opozycja powinna pójść do wyborów, by uzyskać jak najlepszy wynik, stała się ulubionym zajęciem politologów, publicystów i komentatorów. Każdy z nich, nie wyłączając piszącego te słowa, zdołał już wyrazić swój pogląd, obrazić inaczej myślących oraz uznać ich za albo stronniczych, albo po prostu głupich. W związku z tym, iż podobno rozmowy między liderami partyjnymi w inkryminowanym temacie dobiegają końca, a na pewno nabierają rumieńców, warto chyba powoli kończyć tę rytualną dyskusję. Najlepiej własną propozycją ułożenia opozycyjnych wojsk tak, by odniosły znaczący sukces nad hufcami Jarosława Kaczyńskiego.