Posłowie Kukiz’15 i PiS chcą rewolucji w ordynacji

Projekt zmian w systemie wyborczym jest już gotowy i zdaniem autorów może liczyć na ponadpolityczne poparcie.

Publikacja: 25.10.2022 23:30

Posłowie Kukiz’15 i PiS chcą rewolucji w ordynacji

Foto: PAP/Leszek Szymański

– Nasza propozycja jest bardzo rozsądna. Żadna partia nie traci, zaś zyskują obywatele – mówi poseł Kukiz’15 Jarosław Sachajko. Jest szefem Parlamentarnego Zespołu ds. Zmiany Ordynacji Wyborczej na Ordynację Mieszaną, który powstał przed rokiem wskutek porozumienia PiS z Kukiz’15. W jego skład wchodzi 23 posłów i jeden senator, głównie z PiS i Kukiz'15, i właśnie kończy swoje prace. Efektem jest propozycja nowej ordynacji, która poznała „Rzeczpospolita”. Jej autorem jest znany specjalista od systemów wyborczych prof. Jarosław Flis.

Na czym miałaby polegać? Tak jak dotąd posłów byłoby 460, wybieranych w 41 okręgach. Wyborca wciąż miałby jeden głos. Różnica polega na tym, że 41 okręgów zostałoby podzielonych na w sumie 230 podokręgów. Z każdego wybierany byłby jeden poseł, czyli łącznie połowa Sejmu.

Pozostałych 230 posłów byłoby wybieranych w ramach 41 okręgów proporcjonalną metodą podziału mandatów d’Hondta, wykorzystywaną obecnie do wyboru wszystkich 460 posłów. Ważna zmiana polega na tym, że partie nie zgłaszałyby już absurdalnie długich list kandydatów w okręgach. Wskazywałyby tylko jednego kandydata w każdym podokręgu wraz z zastępcą.

– Nasza propozycja jest bardzo rozsądna. Żadna partia nie traci, zaś zyskują obywatele – mówi poseł Kukiz’15 Jarosław Sachajko.

Funkcja zastępców kandydatów może wydawać się najbardziej zaskakującym elementem. Jest potrzebna w sytuacji zrobienia przez komitet bardzo dobrego wyniku w danym okręgu. Gdyby komitet uzyskał więcej mandatów, niż ma kandydatów głównych, wtedy po mandaty sięgnęliby też ich zastępcy. Poza tym instytucja zastępcy kandydata byłaby wykorzystana, gdyby poseł zwolnił mandat i pojawiłaby się potrzeba wprowadzenia do Sejmu kogoś w jego miejsce.

Choć nowa ordynacja wydaje się skomplikowana, z punktu widzenia wyborcy byłaby prosta. Otrzymywałby nieskomplikowaną kartę do głosowania, gdzie pod nazwą każdego komitetu znajdowałyby się jedynie dwa nazwiska: kandydata i jego zastępcy. Przy każdej takiej parze byłaby tylko jedna kratka na postawienie krzyżyka.

Skutki? Z punktu widzenia układu sił w Sejmie byłyby niezauważalne. Prof. Flis przeprowadził symulacje dotyczące wyborów z 2011, 2015 i 2019 r. Wynika z nich, że w praktyce komitety zdobyłyby tyle samo mandatów, co według obecnej ordynacji. Czasami pula posiadania zmieniłaby się o jeden mandat, najwyżej kilka. Np. w 2015 r. PiS zdobyłby 233 mandaty zamiast 235, a PO – 139 zamiast 138.

Po co więc wprowadzać nową ordynację? „Jej celem jest usunięcie destrukcyjnych napięć obecnych w dzisiejszym systemie” – pisze prof. Flis w swojej analizie. Jego zdaniem nowy system wyeliminowałby m.in. niezdrową rywalizację między kandydatami z tej samej listy, która obecnie często przewyższa rywalizację z kandydatami z innych list, wystawianie przez partie absurdalnego nadmiaru kandydatów czy opór dotychczasowych posłów przed wystawianiem przez partię innych silnych kandydatów w tym samym okręgu.

Dochodzą do tego korzyści związane z faktem, że połowa posłów byłaby wybierana w czymś na kształt jednomandatowych okręgów wyborczych. Posłem mógłby zostać więc popularny lokalnie kandydat niezależny. – Poza tym posłowie, wybrani w systemie większościowym, czuliby się odpowiedzialni przed swoimi wyborcami, a nie przed szefem partyjnym – zachwala Sachajko.

Jakie szanse ma nowa ordynacja? W stosunku do momentu powołania zespołu pozycja Pawła Kukiza w obozie rządzącym osłabła. Mimo to Jarosław Sachajko twierdzi, że nowy system może zostać przyjęty, bo prostu jest dobry i łatwy do zaakceptowania. Zapowiada rozmowy z PiS.

– Posłom mówię w ten sposób: oni siedzą w tym szambie, ja zaś patrzę na to z boku. Gdyby znudziła im się zabawa, polegająca m.in. na paskudnych manewrach przy układaniu list wyborczych, to wydaje mi się, że wiem, jak ją zakończyć – mówi prof. Flis.

– Nasza propozycja jest bardzo rozsądna. Żadna partia nie traci, zaś zyskują obywatele – mówi poseł Kukiz’15 Jarosław Sachajko. Jest szefem Parlamentarnego Zespołu ds. Zmiany Ordynacji Wyborczej na Ordynację Mieszaną, który powstał przed rokiem wskutek porozumienia PiS z Kukiz’15. W jego skład wchodzi 23 posłów i jeden senator, głównie z PiS i Kukiz'15, i właśnie kończy swoje prace. Efektem jest propozycja nowej ordynacji, która poznała „Rzeczpospolita”. Jej autorem jest znany specjalista od systemów wyborczych prof. Jarosław Flis.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wrócą inspekcje w placówkach dyplomatycznych. To skutek afery wizowej
Polityka
Sondaż: Kto wygra wybory do PE? Polacy wskazują zdecydowanego faworyta
Polityka
Adam Struzik: Czuję się odpowiedzialny za Mazowsze. Nie jestem zmęczony
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Koniec kampanii po ostrej walce w miastach
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Mariusz Kamiński z zarzutami, Michał Szczerba wzburzony