Wśród wyborców można już chyba odczuć nieznaczne ożywienie kampanią wyborczą, którą rozpoczęły partie polityczne, nie zważając na to, że do wyborów został jeszcze cały rok. Preludium polityczne trwa – i to jest zauważalne: w najnowszym sondażu IBRiS deklarowana frekwencja przekroczyła 50 proc. (w sierpniu 48,3), a także wyraźnie ubyło osób deklarujących, że „zdecydowanie nie pójdą” głosować: 32,2 proc. w sierpniu i 25 proc. w ostatnim badaniu. Zmniejszyła się też grupa wybierających opcję „raczej nie pójdę” z 19,4 w sierpniu do 17,4 obecnie.
Jesienne ożywienie
– Skończyły się wakacje w polityce, jest jesienne ożywienie – analizuje szef IBRiS Marcin Duma. – Latem ludzie nie chcą słuchać o politycznych wydarzeniach i dlatego trzeba mieć dystans do wakacyjnych sondaży. A wrzesień, kiedy ogarnęliśmy już szkoły, zajęcia dodatkowe, dyżury babć i dziadków przy dzieciach – kończymy z trybem wakacyjnym.
Czytaj więcej
Premier Morawiecki przeżyje. Ale PiS może nie przetrwać zimy.
Zdaniem Dumy można postawić hipotezę, że być może „gdzieś niedaleko czai się narastająca mobilizacja społeczna”. – Wróciliśmy, politycy nas podgrzali i nasza chęć do pójścia na wybory rośnie – dodaje szef IBRiS. I stawia wniosek: przy dalszej takiej aktywności i „niechętnym współdziałaniu” PiS i PO możemy obserwować umacnianie się jednych i drugich.
Rzeczywiście: we wrześniowym sondażu PiS zyskuje 2 punkty procentowe, a Platforma prawie 2. Za to 2 pp. traci Polska 2050, a 1 pp. – Lewica.