Z dokumentu, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że po raz pierwszy pojawi się możliwość interweniowania na poziomie unijnym w sytuacjach podsłuchiwania dziennikarzy, przejmowania mediów przez podmioty dominujące na rynku, upolityczniania mediów publicznych itp.

Czytaj więcej

Chronić media przed politykami

– Nie chcę, aby Komisja ingerowała w biznes medialny. Chcę, aby prawo europejskie zawierało bardzo podstawowe i zdroworozsądkowe zasady dotyczące niezależności mediów od polityków lub innych osób sprawujących władzę – mówi „Rzeczpospolitej” Vera Jourová, wiceprzewodnicząca KE ds. wartości i przejrzystości. – Tu nie chodzi o ideologię. Chodzi o stworzenie przestrzeni do swobodnego działania mediów, niezależnie od ideologii.

Jourová jest pewna, że projekt wywoła protest części państw, gdy mowa o ograniczeniu wpływu na media publiczne czy zasadach umieszczania państwowych reklam w mediach. Ale przeciw będą też niektóre podmioty medialne, którym mogą przeszkadzać wymogi dotyczące fuzji i przejęć i konieczności oceniania ich z punktu widzenia pluralizmu i niezależności redakcyjnej.

Polscy wydawcy prasowi generalnie pozytywnie oceniają inicjatywę KE, ale obawiają się niektórych zapisów. – Konieczna jest obrona działalności redaktorów, ale to jednak wydawca określa linię programową. Natomiast ten projekt praktycznie pozbawia wydawcę możliwości ingerencji w to, za co on przecież odpowiada, także materialnie – mówi nam Marek Frąckowiak, prezes Izby Wydawców Prasy.