Lista propagandystów rosyjskich jest bardzo długa i pewnie zawierałaby kilkaset nazwisk. Chodzi o kilkanaście stacji telewizyjnych, rozgłośni radiowych i portali informacyjnych, które kreują opinię publiczną. Odkąd w kraju de facto wprowadzono wojskową cenzurę, w Moskwie już nie ma wolnych mediów.
– Rola rosyjskich propagandystów w agresji przeciw Ukrainie jest bardzo ważna, a może i decydująca. Stoją na czele maszyny informacyjno-propagandowej i „zombizują” ludzi z ekranu telewizora – mówi „Rzeczpospolitej” Mychajło Paszkow, analityk ds. międzynarodowych kijowskiego Centrum im. Razumkowa. – Ich odpowiedzialność leży na jednej szali z odpowiedzialnością żołnierzy, którzy tu, w Ukrainie, toczą wojnę. Propagandyści dokonują ludobójstwa w przestrzeni informacyjnej, przedstawiając naród ukraiński jako naród „drugiego gatunku”, odmawiając nam prawa do państwowości – dodaje. Przekonuje, że w przyszłości powinni siedzieć na ławie oskarżonych wraz ze zbrodniarzami wojennymi przed międzynarodowym trybunałem karnym.
Kameleon Kisielow
„Naród przełknie każde obniżenie moralności i zasad. Ale pewnego dnia ujrzymy siebie w błocie, kąpiących się jak świnie. Będziemy zjadać jeden drugiego wraz z brudem. Bardziej upaść już nie będziemy mogli” – mówił proroczo na początku lat 90. Dmitrij Kisielow. Wówczas, tuż po upadku Związku Radzieckiego, uchodził jeszcze za zwolennika niezależnego dziennikarstwa. Zarzucał swoim kolegom po fachu, że w telewizji często pojawiają się ludzie, których „nie można uznawać za dziennikarzy”. „To agitatorzy” – grzmiał młody Kisielow.
Czytaj więcej
Ludzie podający się za rosyjskich dziennikarzy napędzają wojnę w Ukrainie. Są jej ideologami. Usprawiedliwiają zbrodnie i do nich nawołują. Po wojnie powinni być osądzeni i wykluczeni z kręgów cywilizowanego świata.
Na przełomie wieków przeprowadził się do Ukrainy, gdzie stanął na czele pionu informacyjnego popularnej stacji ICTV. Pracował tam nawet po pomarańczowej rewolucji, odgrywał ważną rolę w ukraińskich mediach aż do 2006 r. Po powrocie do Rosji prowadził wiadomości w stacji Rossija 1, dwa lata później awansował na zastępcę dyrektora całego koncernu. Największą popularność zdobył jednak, gdy w 2012 r. zaczął prowadzić cotygodniowy program „Wiesti niedieli” („Wiadomości tygodnia”). Z wiadomościami to jednak ma niewiele wspólnego.