Jeszcze w środę podczas posiedzenia komisji łącznikowej, tworzonej przez szefów wszystkich komisji w Izbie Gmin, pytany, jak wiele uwagi poświęca sprawie swej rezygnacji, Boris Johnson deklarował: - Z przyjemnością mogę powiedzieć, ze kontynuuję wykonywanie pracy, do której zostałem wybrany.
Na posiedzeniu szef brytyjskiego rządu wykluczył też możliwość wcześniejszych wyborów mówiąc, że w jego opinii głosowanie mogłoby się odbyć nie wcześniej niż w 2024 roku. Johnson unikał przy tym pytań, czy poda się do dymisji, spełniając tym samym wolę części deputowanych z Partii Konserwatywnej.
Wieczorem Johnson zdymisjonował Michaela Gove'a, ministra ds. wyrównywania szans, mieszkalnictwa i społeczności lokalnych.
Nowy minister wzywa premiera do odejścia
Kryzys polityczny w Wielkiej Brytanii zaostrzył się we wtorek, gdy z zasiadania w rządzie Borisa Johnsona zrezygnowali kanclerz skarbu (minister finansów) Rishi Sunak oraz minister zdrowia Sajid Javid. Dymisje te pociągnęły za sobą falę rezygnacji. Do tej pory ze współpracy z obecnym premierem zrezygnowało 57 osób (głównie wiceministrowie i podsekretarze stanu). Ze stanowiska ustąpił też wiceprzewodniczący Partii Konserwatywnej Bim Afolami, który wezwał Johnsona do podania się do dymisji. W czwartek Johnsona do rezygnacji wezwał mianowany we wtorek kanclerz skarbu Nadhim Zahawi. "Sytuacja jest nie do utrzymania i będzie tylko gorzej: dla pana, dla Partii Konserwatywnej i, co najważniejsze, dla całego kraju. Musi pan postąpić właściwie i odejść teraz" - napisał do premiera minister.
Brytyjskie media, w tym BBC i Sky News podają, że Boris Johnson poda się do dymisji jeszcze w czwartek.