Gustav Gressel: Waszyngton nie jest lepszy

Europa Zachodnia ciągle nie traktuje Rosji jako egzystencjalnego zagrożenia – mówi Gustav Gressel, ekspert berlińskiego biura think tanku ECFR.

Publikacja: 28.06.2022 22:48

Gustav Gressel: Waszyngton nie jest lepszy

Foto: AFP

Państwa bałtyckie oczekują takich zmian w Koncepcji Strategicznej NATO, która zapewni skuteczną obronę ich terytorium w razie agresji Rosji. Jakie są szanse?

To wymagałoby znaczącego wzmocnienia obecności wojskowej w regionie, a patrząc choćby na stanowisko Scholza nie widzę szans. Trzeba by zapewnić poważne siły lotnicze i siły o wysokiej gotowości, które odpierają ten pierwszy atak. Mówi się o siłach w liczbie brygady w każdym z tych krajów, ale przynajmniej ze strony Niemiec nie widzę gotowości do wysłania brygady.

Po raz pierwszy od dekad istnieje realne zagrożenie ataku na jednego z członków NATO. Czy kraje Europy Zachodniej to rozumieją?

Może to zaskakujące, ale Hiszpania bardziej się tym przejmuje, choć przecież geograficznie jest bardziej oddalona od Rosji. To wynika z problemów z ruchami separatystycznymi w Katalonii i tego, że Hiszpanie widzą, jak Rosja ingeruje w ich sprawy wewnętrzne. We Francji wręcz przeciwnie. Eksperci od bezpieczeństwa dostrzegają zagrożenie ze strony Rosji, ale politycy czy szeroka opinia publiczna nie traktują tego jako zagrożenia egzystencjalnego. Podobnie w Niemczech. Szczerze mówiąc, jestem oszołomiony tym, co myślą politycy w Europie Zachodniej. W sprawie Ukrainy są niesłychanie ostrożni, powtarzają ciągle, że nie możemy się dać wciągnąć w tę wojnę. Z drugiej strony, gdy mowa o obronie NATO, to zmieniają myślenie o 180 stopni i mówią, że Rosja nigdy nie zaatakuje. Sądzę, że długo byli w idealistycznej bańce, w której wojna jest niemożliwa i będziemy żyli w wiecznym pokoju. I brakuje im kompetencji intelektualnych do pogodzenia się z rzeczywistością.

Kiedy rozmawiam nieoficjalnie z dyplomatami państw bałtyckich, to nie są też wcale pewni poparcia ze strony USA.

Cieszę się, mogąc krytykować Scholza i niemiecki rząd, ale niestety Waszyngton wcale nie jest lepszy. W Berlinie Zieloni i liberałowie są bardziej jastrzębi, a SPD zachowawcza. Podział widzimy też w Waszyngtonie. W Białym Domu jest hamulcowy Sullivan (doradca ds. bezpieczeństwa narodowego – red.), a departamenty stanu i obrony chciałyby bardziej zdecydowanych działań. Jest takie przekonanie w Białym Domu, w Partii Republikańskiej i generalnie wśród polityków młodego pokolenia, też w Partii Demokratycznej, że jedynym zagrożeniem są Chiny, a sprawy europejskie trzeba zostawić Europejczykom. USA miałyby się włączać tylko w sprawach fundamentalnych, np. odstraszania nuklearnego. A Europę definiują jako Francję i Niemcy.

Stoltenberg zasugerował przed szczytem 300 tys. żołnierzy gotowych do wysłania na wschodnią flankę. To byłaby prawdziwa zmiana?

Szczerze mówiąc, jestem tym trochę zaskoczony i chciałbym poznać więcej szczegółów. Bo wiadomo, że siły gotowości NATO muszą dotrzeć na miejsce w ciągu maksimum 30 dni. Chciałbym wiedzieć, czy to ma dotyczyć tych 300 tys. czy może będzie jakoś stopniowane? Na przykład 50–100 tys. w ciągu 30 dni, a pozostali w ciągu 60 czy 90 dni? Inaczej to jest niemożliwe do zrealizowania. Większość armii w Europie ma charakter zawodowy, nie da się szybko i łatwo zwiększyć ich liczebności, szczególnie na wymaganym poziomie gotowości bojowej.

Polityka
Wybory pokazały, że Donald Trump jednoczy Kanadyjczyków
Polityka
Liberałowie wygrywają wybory w Kanadzie. Donald Trump znów pisze o aneksji sąsiada
Polityka
Przyszły rząd Friedricha Merza na razie niekompletny
Polityka
Wołodymyr Zełenski nie przyjedzie do Warszawy na szczyt Trójmorza
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Jest wyrok. Były prezydent Ukrainy skazany na 15 lat więzienia