Zachód Europy nie widzi Ukrainy w UE w najbliższych latach

Entuzjazm trwał krótko. Francuzi, Niemcy, Holendrzy, Włosi i Hiszpanie nie widzą Ukraińców we Wspólnocie przed upływem wielu lat.

Publikacja: 29.05.2022 21:00

8 kwietnia w Kijowie szefowa KE Ursula von der Leyen obiecała Wołodymyrowi Zełenskiemu szybkie proce

8 kwietnia w Kijowie szefowa KE Ursula von der Leyen obiecała Wołodymyrowi Zełenskiemu szybkie procedowanie wniosku Ukrainy o przystąpienie do Unii

Foto: AFP

Szok rosyjskiej inwazji 24 lutego był tak silny, że w zachodnich stolicach zapomniano o procedurach i postawiono na błyskawiczne wprowadzenie Ukrainy do Unii tylnymi drzwiami. Gdy rosyjskie czołgi były o kilkanaście kilometrów od Pałacu Prezydenckiego, Wołodymyr Zełenski przesłał do Brukseli oficjalne podanie o członkostwo. Zwykle ocena takiego dokumentu przez Komisję Europejską trwa lata, jednak 8 kwietnia w Kijowie Ursula von der Leyen zapowiedziała, że zajmie „tygodnie”.

I rzeczywiście, swoje stanowisko unijna centrala opublikuje już w czerwcu. Ale od tego czasu Unia podzieliła się w sprawie dalszego postępowania wobec Kijowa. Co prawda Polska, Czechy, Słowenia, Bułgaria, Słowenia, Węgry i kraje bałtyckie nadal opowiadają się za szybką ścieżką członkostwa. Jednak najważniejsze kraje zachodnie widzą to zupełnie inaczej.

Czytaj więcej

Wicekanclerz Niemiec: Jedność UE w sprawie sankcji zaczyna się rozpadać

– Nie ma czegoś takiego jak szybka ścieżka członkostwa – ostrzegał premier Holandii Mark Rutte.

– Drogi na skróty nie istnieją – potwierdził kanclerz Scholz.

– Droga Ukrainy do Unii zajmie dekady – przestrzegł przed Parlamentem Europejskim Emmanuel Macron.

Rozsadzenie Unii

Francuzi znaleźli nagrodę pocieszenia dla Ukrainy, ale także krajów kandydackich z zachodnich Bałkanów: „europejską wspólnotę polityczną”. W jej ramach przywódcy państw pozostających poza Wspólnotą spotykaliby się ze swoimi odpowiednikami z „27” na szczytach w Brukseli. Pomysł, który jest przyjmowany z dużą dozą podejrzliwości w Kijowie, został poparty w tym tygodniu w specjalnym oświadczeniu przez Niemcy, Włochy i Hiszpanię.

Przeciwnicy szybkiego przyjęcia Ukrainy do Unii wskazują, że doprowadziłoby to do rozsadzenia Wspólnoty, w tym jednolitego rynku. Chodzi o państwo, które z 14 tys. dol. dochodu na mieszkańca jest dwa razy biedniejsze od najuboższego członka UE (Bułgarii). I to opierając się na danych sprzed wybuchu wojny, która zmiotła być może nawet połowę ukraińskiego dochodu narodowego. Ukraina pozostaje także na 122. miejscu na liście najbardziej skorumpowanych krajów świata Transparency International.

Czytaj więcej

KE proponuje mechanizm konfiskaty majątków za obchodzenie sankcji

Innym argumentem jest to, że nie powinna wyprzedzić na drodze do Unii sześciu krajów bałkańskich, które od lat wdrażają w tym celu trudne reformy: Albanii, Bośni-Hercegowiny, Czarnogóry, Kosowa, Macedonii Północnej i Serbii (choć te państwa zasadniczo popierają ambicje Ukraińców).

O losie Ukrainy przywódcy UE będą dyskutowali 31 maja, jednak decydujący okaże się szczyt 24 czerwca, kiedy znana będzie już opinia Komisji Europejska. Wtedy ma zapaść decyzja o tym, czy uznać naszego sąsiada za oficjalnego kandydata do członkostwa w UE. A także kiedy rozpocząć z nim negocjacje akcesyjne. W obu sprawach niezbędne jest jednomyślne poparcie wszystkich państw Unii.

Przykład Turcji

Jednak nawet pozytywna odpowiedź nie wystarczy, aby uznać, że klamka zapadła i Ukraina znalazła swoje miejsce w Unii. O tym świadczy przykład Turcji, która status oficjalnego kandydata uzyskała w 1999 r., a rokowania rozpoczęła w 2005 r.

Do dziś udało się jej jednak otworzyć (nie zamknąć!) negocjacje dotyczące jedynie 5 z 31 obszarów prawa europejskiego. Członkostwo Ankary we Wspólnocie pozostaje wręcz mniej prawdopodobne niż przed laty z uwagi na coraz bardziej autorytarne ambicje prezydenta Recepa Erdogana.

Polska stała się zapewne najbardziej zdecydowanym adwokatem Ukraińców na drodze do Unii. – Nie ustanę w staraniach, dopóki Ukraina nie uzyska pełnego członkostwa we Wspólnocie – zapowiedział w trakcie niedawnego wystąpienia w Radzie Najwyższej w Kijowie Andrzej Duda. Jednak jedną z przyczyn, dla których kraje zachodnie pozostają ostrożne w sprawie dalszego poszerzenia, są doświadczenia ze sporem z Polską i Węgrami o praworządność. To zrodziło wątpliwości, na ile kraje, które wyszły z komunizmu, są rzeczywiście przywiązane do demokracji i rządów prawa.

Ale tego argumentu można też użyć na korzyść Ukraińców.

– Ukraina dziś broni Europy przed największym zagrożeniem, jakie na nią czyha – ze strony Rosji. Broni wartości, na których została zbudowana Unia – wskazuje w rozmowie z portalem Daily Beast szefowa programu współczesnej Ukrainy na Uniwersytecie Harvarda Emily Channell-Justice.

Szok rosyjskiej inwazji 24 lutego był tak silny, że w zachodnich stolicach zapomniano o procedurach i postawiono na błyskawiczne wprowadzenie Ukrainy do Unii tylnymi drzwiami. Gdy rosyjskie czołgi były o kilkanaście kilometrów od Pałacu Prezydenckiego, Wołodymyr Zełenski przesłał do Brukseli oficjalne podanie o członkostwo. Zwykle ocena takiego dokumentu przez Komisję Europejską trwa lata, jednak 8 kwietnia w Kijowie Ursula von der Leyen zapowiedziała, że zajmie „tygodnie”.

I rzeczywiście, swoje stanowisko unijna centrala opublikuje już w czerwcu. Ale od tego czasu Unia podzieliła się w sprawie dalszego postępowania wobec Kijowa. Co prawda Polska, Czechy, Słowenia, Bułgaria, Słowenia, Węgry i kraje bałtyckie nadal opowiadają się za szybką ścieżką członkostwa. Jednak najważniejsze kraje zachodnie widzą to zupełnie inaczej.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Gruzini wyszli na ulice. Protesty przeciwko ustawie o „zagranicznych agentach”
Polityka
Premier Włoch wystartuje w wyborach do europarlamentu. Ale mandatu nie przyjmie
Polityka
Hiszpania wstrzymała oddech. Czy Pedro Sanchez zrezygnuje z polityki?
Polityka
Irak będzie surowo karać za stosunki homoseksualne. "Ochrona przed moralną deprawacją"
Polityka
Berliner Zeitung: PiS zrobi z Sikorskiego rosyjskiego agenta