Likwidacja stopnia attaché, zwalnianie z pracy dyplomatów odmawiających wyjazdów na placówki oraz wprowadzenie weryfikacji członków służby zagranicznej, którzy studiowali poza naszymi krajami sojuszniczymi – to najważniejsze założenia nowelizacji ustawy o służbie zagranicznej, którą rząd kilka dni temu skierował do Sejmu.
O jakie uczelnie chodzi? Proponowane przepisy są bardzo zawiłe. Mówią o podmiotach systemu szkolnictwa wyższego, podległym organom służb bezpieczeństwa, ministerstwom Spraw Zagranicznych, Obrony lub Spraw Wewnętrznych w krajach niebędących członkami m.in. UE, NATO i Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Z naszych rozmów wynika, że w praktyce chodzi o absolwentów jednej uczelni: Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO).
Rekrutowani byli na nią w PRL studenci kierunków humanistycznych na polskich uczelniach. – Informowano nas, że jest możliwość kontynuowania studiów w Moskwie. W tym celu trzeba było przejść rekrutację, w ramach której było dużo więcej chętnych niż miejsc – opowiada absolwent MGIMO, proszący o zachowanie anonimowości.
Dodaje, że większość Polaków trafiała na wydział stosunków międzynarodowych, a podczas studiów nacisk kładziono na języki. Każdy musiał poznać minimum dwa, przy czym wykładowym był rosyjski.