Do perfekcji opanował go Donald Tusk, który przez siedem lat swoich rządów uwielbiał się bawić w grę pod tytułem „Uwaga, w przyszłym tygodniu nastąpią zmiany w rządzie”. I wówczas znikały z debaty politycznej inne tematy, a wszyscy się zastanawiali, na kogo tym razem padnie gniew przewodniczącego Platformy.
Różnica miedzy pozycją Szydło i Tuska, który był niewątpliwym imperatorem swego środowiska politycznego, jest oczywista. Niemniej cel zagrania jest identyczny. Wypuszczamy balon próbny i obserwujemy, jak opinia publiczna zareaguje na potencjalne zmiany. Kto jest uznawany przez komentatorów za najsłabsze ogniwo, a kto może spać spokojnie i kogo trzeba będzie w przyszłości upokorzyć, by nie czuł się zbyt pewnie.
Kolejną, być może w tej chwili ważniejszą zaletą takiego zagrania, polega na tym, że odwraca uwagę od poważnych wizerunkowych kłopotów, w które wpadł PiS w związku z zamieszaniem związanym z dymisją ministra skarbu Dawida Jackiewicza i równolegle z posadami rzecznika prasowego MON Bartłomieja Misiewicza. A dzięki tej deklaracji naraz wszyscy zamiast przyglądać się sytuacji w spółkach, zaczynają się zastanawiać, kto straci stanowisko w rządzie.
A zmiany – jak wynika z naszych informacji nie będą aż tak głębokie. Beata Szydło pozostanie premierem, gdyż Jarosław Kaczyński uznał, że to jeszcze nie ten czas. Współpracownikom miał powiedzieć, że „byłoby to nie fair wobec Beaty”. W dodatku Szydło jest nieźle oceniana i ma jeszcze spory potencjał. Jak to mówi się w polityce, jeszcze się nie zużyła. Gdy się zużyje, zmiana premiera nastąpi bardzo szybko.
Równocześnie najprawdopodobniej teraz dojdzie do zmian, o których pisałem w Rzeczpospolitej dwa miesiące temu , czyli wzmocnienia koordynacji nad resortami gospodarczymi w ręku wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Być może przy tej okazji dojść do zmian personalnych, jeśli np. ministerstwo transportu zostanie wcielone do ministerstwa rozwoju, lub gdy podporządkowany zostanie wicepremierowi ministerstwo finansów. Ale to zmiany strukturalne mają być ważniejsze niż personalne.