W niedzielę Aleksiej Nawalny, który wracał z Niemiec, gdzie był leczony po zamachu na swoje życie, wrócił do Rosji. Samolot z opozycjonistą i jego żoną na pokładzie miał wylądować na lotnisku Wnukowo, w ostatniej chwili maszyna została jednak skierowana na Szeremietiewo. Wcześniej na Wnukowie policja zatrzymała pewną liczbę zwolenników opozycjonisty, w tym jego bliską współpracowniczkę Lubow Sobol.
Dowiedz się więcej: Aleksiej Nawalny wrócił do Rosji. Został zatrzymany
W czasie kontroli paszportowej Nawalny został zatrzymany. Federalna Służba Więzienna Rosji (FSIN) oświadczyła, że zatrzymanie ma związek z tym, że w 2020 r. Nawalny nie stawiał się w placówce FSIN, choć miał to robić dwa razy w miesiącu. Opozycjonista ma przebywać w areszcie do czasu wydania orzeczenia przez sąd.
"Bulwersujące aresztowanie lidera rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego tuż po tym, gdy wrócił on do domu to kolejny dowód wysiłków Kremla, by systematycznie naruszać prawa człowieka i wolności demokratyczne" - ocenił prezydent Litwy Gitanas Nauseda. "Zachodnie demokracje nie mogą tego tolerować!" - podkreślił prezydent na Twitterze.
Estonia, Łotwa i Litwa wydały wspólne oświadczenie. Oceniły, że zatrzymanie Nawalnego jest "całkowicie nieakceptowalne".
"Żądamy natychmiastowego uwolnienia (Nawalnego)" - czytamy w komunikacie, o którym poinformował szef litewskiego MSZ Gabrielius Landsbergis.