Przygotowywane przez resort edukacji zmiany w strukturze szkół były jednym z głównych powodów złożenia przez PO wniosku o wotum nieufności wobec minister; Sejm odrzucił je 4 listopada. Projekty ustaw wprowadzających reformę oświaty wpłynęły do Sejmu w poniedziałek.
Temat sześciolatków w szkole był obecny w kampanii wyborczej, wrócił też po wygranych przez PiS wyborach parlamentarnych. Premier Beata Szydło w expose zapowiedziała, że rodzice będą mieli prawo wyboru, w jakim wieku ich dzieci pójdą do szkoły. Zapowiedziała też powrót do 8-letniej szkoły podstawowej i 4-letniego liceum oraz likwidację tzw. godzin karcianych.
W grudniu Sejm uchwalił nowelę ustawy o systemie oświaty i przesunął terminy rozpoczęcia obowiązkowej nauki o rok, zamiast sześciolatków obowiązkowo do szkoły chodzić mają dopiero siedmiolatki, a obowiązkowo do przedszkoli nie pięciolatki, tylko dzieci o rok starsze. Jednocześnie rodzicom przyznano prawo posłania dziecka wcześniej do szkoły, jeśli miało ono roczne przygotowanie przedszkolne; jeśli nie - wymagana jest pozytywna opinia poradni psychologiczno-pedagogicznej.
Nowelizacja umożliwiła również rodzicom 6-letnich pierwszaków ponowne zapisanie ich do I klasy. Decyzję musieli podjąć do końca marca 2016 r. Prawo do powtórzenia roku, na wniosek rodziców, otrzymały również dzieci urodzone w pierwszej połowie 2008 r., uczące się wówczas w II klasie.
MEN podaje, powołując się na dane szacunkowe, że zgodnie z wolą rodziców obecnego rocznika sześciolatków (liczącego 414 tys. dzieci) 82 proc. z nich zostało w tym roku szkolnym w przedszkolach, a 18 proc. (74 tys. dzieci) poszło do szkół. Jednocześnie do pierwszych klas poszło 91 tys. dzieci 7-letnich, które nie rozpoczęły nauki rok wcześniej jako sześciolatki, oraz 45 tys. dzieci siedmioletnich, które rozpoczęły naukę rok wcześniej jako sześciolatki, ale na wniosek rodziców zostały ponownie zapisane do pierwszej klasy. Łącznie według ministerstwa w pierwszych klasach uczy się około 210 tys. dzieci.